
Czym jest Jumpstart?
Jumpstart to suplementarny produkt sprzedawany w postaci boosterów, w których znajdziecie dużo reprintów i trochę nowych kart. Tworzy on zupełnie nowy sposób grania w MtG, nowe środowisko limited. Każdy booster ma swój temat, a talię tworzymy, tasując ze sobą dwa boostery. Premiera w sklepach została zapowiedziana na 17 lipca 2020.
Jak każdy nowy produkt, Jumpstart przekazuje w nasze ręce nowych dowódców do EDH. Którzy z nich są najbardziej warci uwagi?
Wielu graczy czeka już z niecierpliwością, aby otworzyć paczki Jumpstartu i zagrać nieco dobrego Limited w środowisku inspirowanym karcianką Keyforge. Jednak poza tym unikalnym środowiskiem widać wyraźne ukłony w stronę commandera. Dla przykładu hybrydowe koszty aktywacji, które nie zmieniają wiele w środowisku limited Jumpstartu, ale rozszerzają color identity legend jako generałów. Wiele legendarnych stworów zawartych w secie daje nowe opcje starszym, nieco zaniedbanym archetypom, a kilka otwiera przed graczami zupełnie nowe opcje.
Bruvac the Grandiloquent

Mill jest niesamowicie popularnym wśród casualowych graczy archetypem. Niestety w commanderze nie zdobył on ogromnej popularności, główne dlatego, że trudno przemielić 300 kart, a napełnianie grobów przeciwników jest dla nich nierzadko bardzo pomocne. Kolejnym problemem jest brak dobrych generałów wspierających ten archetyp. W przeszłości chyba jedynie Phenax, God of Deception stanowił poważnego kandydata na takiego dowódcę.

Teraz jednak jeśli Phenax komuś nie odpowiada, to Burvac jest w pełni akceptowalną alternatywą. Zanim jednak przejdziemy do porównywana tych dwóch dżentelmenów, zajmijmy się oczywistymi sprawami.
Po pierwsze, tak, można użyć Traumatize, aby całkowicie lub prawie całkowicie zmillować jednego przeciwnika. Polecam jednak w takiej sytuacji dokładnie przeliczyć, czy ma on parzystą ilość kart w bibliotece, gdyż podczas swojej ostatniej tury może nam bardzo mocno zaszkodzić. Nie polegałbym jednak na tym combo szczególnie mocno, gdyż nagłe zabicie jednego gracza może być źródłem ogromnego fokusu ze strony innych.
Po drugie Burvac wydaje się być nową jakością dla talii opartej na Persistent Petitioners, jako że podwaja ich efekt, sam przy tym będąc advisorem. To najprawdopodobniej ciągle ciekawostka, ale gorąco zachęcam do spróbowania.
Przechodząc do sedna, Burvac ma wiele cech dobrego generała. Niewielki koszt pozwala nam zagrać go kilka razy podczas jednej gry, niebieski kolor pozwala bronić go relatywnie skutecznie, a jego efekt podwajający mielenie jest dobrym bonusem dla archetypu. Zdecydowanie przewyższa Phenaxa w typowym spell-based millu i pozwala oszczędzić nieco pieniędzy na kupowaniu UB landów. Nie zganiłbym nikogo za wybranie go jako dowódcy do swojego mill decku.
Patrząc jednak z perspektywy czystego power levelu, uważam Phenaxa za lepsza opcję. Czarny kolor daje nam lepszy wybór kart zarówno pod kątem milla, jak i interakcji. Sam Phenax, choć droższy, jest niezniszczalnym enchantmentem, co poważnie utrudnia przeciwnikom pozbycie się go i po zresolvowaniu często nie musimy się martwić o spot removal. Do tego dochodzą różnorakie synergie z odtapowywaniem stworów i niemal nieskończone combo z Eater of the Dead. W najgorszym wypadku Burvac to wciąż dobry stwór, którego można włożyć do talii dowodzonej przez Phenaxa.
Na sam koniec chciałbym ostrzec każdego potencjalnego gracza Burvaca, aby sprawdził, czy karty, które wkłada do talii faktycznie używają keywordu mill, ponieważ nie zawsze jest to intuicyjne. Jako przykład można podać karty takie jak Talent of the Telepath lub Telemin Performance. Warto również dodać, że cześć graczy jest bardzo rozsierdzona, kiedy się ich przewija, więc archetyp może mieć dla nas negatywne konsekwencje polityczne.
Emiel the Blessed

Patrząc na tę kartę można zauważyć trzy fakty. Po pierwsze jest to koń… tak naprawdę to jednorożec, ale koń, jaki jest, każdy widzi. Po drugie najprawdopodobniej da się z nim w jakiś sposób kombić. Po trzecie ma pewien potencjał na bycie dowódcą dla decków opartych na efektach ETB.
Zajmijmy się punktem pierwszym i drugim. Pozwolę sobie przytoczyć kilka comb, które udało mi się znaleźć. Workhorse +Emiel the Blessed + Essence Warden daje nam nieskończone życie. Może nie jest to najlepsze combo w Magicu, ale jest zdecydowanie najbardziej końskie. Essence Wardena można zastąpić dowolnym innym pay-offem za stwory wchodzące na battlefield.
Jeżeli chcemy wygenerować nieskończoną manę, możemy na przykład posiadać Emiela oraz mana dorki, które produkują w sumie 4 lub więcej many, jak również Great Oak Guardian lub Village Bell-Ringer.
Można wreszcie combić się nawet z drugą umiejętnością i stworem z umiejętnością persist, jeśli tylko posiadamy na stole Phyrexian Altar.
Żadne z powyższych comb nie jest niesamowicie skuteczne, ale myślę, że jeśli ktoś lubi koniki oraz jank, to nie mógł trafić lepiej.
W kontekście bycia generałem do ETB Emiel to w próżni bardzo dobry wybór. Któż nie chciałby mieć dostępu do Eldrazi Displacera w dowolnym momencie. Na drodze szerszego sukcesu Błogosławionego Jednorożca staje ogromna konkurencja, którą reprezentują: Yorion, Sky Nomad, Roon of the Hidden Realm, Yarok, the Desecrated, Aminatou, the Fateshifter oraz przede wszystkim Brago, King Eternal.
W porównaniu do większości z tych generałów Emiel wygląda dość blado, jednak jeśli ktoś chce konkretnie grać czymś, co nie jest całkowicie złamane (jak Brago), podrzucać tylko jednego stwora kilka razy na turę i nie zależy mu na kolorze niebieskim, to Emiel nie jest najgorszym wyborem. Zwłaszcza, jeżeli ktoś bardzo lubi konie.
Warto dodać że w dziewięćdziesiątce dziewiątce jest skutecznym suplementem do podrzucania, jak również combi się np. z Peregrine Drake . Jest więc bardzo dobrym dodatkiem do talii opartej na Roonie.
Inniaz, the Gale Force

Jeden z najbardziej powszechnie występujących archetypów w środowiskach limited, UW Latacze, nareszcie otrzymał generała. Karta jest bezsprzecznie ciekawa. Aktywowana umiejętność może być użyta jako mana sink, który pomoże zakończyć grę po zbudowaniu potężnego stołu. Jednak talie UW nie są znane z potężnej rampy, a 3 mana za taki efekt to dużo.
Oczywiście, jeśli ktoś pokusi się o granie tej legendy, to będzie to najprawdopodobniej ze względu na ostatnią umiejętność. Umożliwia nam wymienienie całej masy permanentów, a w szczególności swojego najgorszego, na najlepsze permanenty gracza po lewej, jednocześnie łamiąc kilka zbudowanych na stole synergii. Niestety analizując ją nieco głębiej, zdaję sobie sprawę z poważnych ograniczeń. Po pierwsze wymaga ona posiadania dość sporego stołu lataczy. Po drugie Inniaz kosztuje aż 5 many, więc ciężko go recastować, co niestety może się okazać konieczne. Kradzież permanentów to coś, czego gracze bardzo nie lubią i będą się starać usunąć Inniaza najszybciej, jak się da. Pewnym rozwiązaniem tego problemu jest fakt, że wymiany dzieją się na całym stole, więc można dogadać się z graczem posiadającym removal na ofertę, która pasuje obojgu.
Ostatecznie dżin wydaje się bardzo ciekawy, a jego siła jest bardzo mocno zależna od tego, jak zareaguje na niego grupa, w której gramy. Tego niestety nigdy nie da się do końca przewidzieć.
Kels, Fight Fixer

Patrząc na tę kartę, poza uroczym artem widzę coś bardzo niezręcznego. Kels to swego rodzaju dziecko ze związku między Yawgmoth, Thran Physician a Yahenni, Undying Partisan.
Zajmijmy się najpierw przewagą, jaką ma Kels nad swoimi „rodzicami”, a mianowicie niebieskim color identity. Oczywiście miło jest dostać dostęp do dodatkowego koloru, jednak niebieski jest bodaj najmniej przydatnym w tym konkretnym archetypie. Ze wszystkich kolorów posiada on najgorszą generację tokenów i chyba najmniej kart, które z poświęcania korzystają. Gdyby umiejętność była na przykład w kolorach WB, to zysk byłby ogromny, a tak to tylko niewielki bonus.
Drugi problem, który pojawia się przy analizie tej karty, to doczepienie kosztu many do umiejętności poświęcenia. Choć może się to nie wydawać oczywiste, sam fakt możliwości poświęcenia swoich stworów to ogromny benefit w wielu sytuacjach. Dzięki temu przeciwnik nie może nam tych stworów ukraść, możemy schować je bezpiecznie w grobie przed exile, zniwelować dodatkowe efekty wszelkiego removalu i wiele, wiele innych. Konieczność dopłacenia many drastycznie ogranicza sytuacje i skalę, kiedy taka umiejętność może zostać wykorzystana. Dodatkowo powstrzymuje to Kels przed byciem enablerem dla nieskończonych comb.
Nie twierdzę, że w takich warunkach nie da się niczego zbudować, ale poleciłbym tego generała raczej tylko ludziom, którzy chcą sobie nałożyć ograniczenia lub po prostu bardzo lubią piękne azry.
Muxus, Goblin Grandee

Niesamowicie cieszy mnie fakt wydrukowania tej karty. Dawniej, gdy ktoś pytał mnie o commandera dla goblin tribalu, mogłem odpowiedzieć tylko i wyłącznie: Krenko, Mob Boss. Teoretycznie istnieje jeszcze Wort, Boggart Auntie, za wolna by można było ją racjonalnie polecić. W Modern Horizons pojawił się też Pashalik Mons. Ciekawy, jednak ostatecznie również stawia na swarming goblinami, a w tej dziedzinie Krenko jest od niego lepszy. Przez cały ten czas byłem dość mocno zirytowany, że ikoniczne dla Magica gobliny mają tylko jednego rozsądnego generała.
Tutaj pojawia się Muxus, generał dla dużych goblinów. Zanim ktokolwiek zdąży powiedzieć, że coś takiego nie istnieje pozwolę sobie przytoczyć najlepszy możliwy scenariusz. Zagrywamy Goblin Recruitera i znajdujemy Lightning Crafter oraz Kiki-Jiki, Mirror Breaker. Zagrywamy Muxusa, wstawiając wyszukane gobliny na stół, a następnie wykorzystujemy zebrane w ten sposób combo, żeby wygrać grę. Przyznam, że jest ono dość skomplikowane i zainteresowanych odsyłam do poszukania w internecie.
Ten scenariusz wcale nie jest taki trudny do osiągnięcia i wymaga zaledwie Goblin Recruitera, którego można znaleźć np. poprzez Goblin Matron. Nawet jeśli ktoś nie chce się combić, to Rekruter pozwala na wstawienie w stół dowolnych sześciu goblinów.
Rozważmy teraz bardziej normalny przypadek. Średnio w sześciu górnych kartach będzie około 2 goblinów, co pozwala nam „dobrać i zagrać” około dwie karty i zyskać dodatkową manę, którą normalnie byśmy na nie wydali.
Muxusa można również wykorzystać na inne sposoby. Efekt ETB może być skopiowany np. przez wykorzystanie Conjurer’s Closet lub Panharmonicon. Dodatkowo jeśli uda się nam zbudować stół, Maxus może stać się sporym threatem zadającym obrażenia, które mają wpływ na rezultat gry.
Zadajmy więc sobie pytanie: czy Maxus jest lepszy niż Krenko? Moim zdaniem nie, głównie przez wyższe CMC. Czy można natomiast na nim zbudować ciekawy deck niewiele gorszy od Krenko i wystarczająco inny? Jak najbardziej, co polecam z całego serca.
Spodobał Ci się ten wpis?
Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!