Wiele razy zastanawiałem się, kiedy można o sobie powiedzieć, że jest się dobrym graczem Magic: the Gathering. Kiedy ja stałem się dobrym graczem? Kiedy dowiedziałem się, że talia do constructed powinna mieć 60 kart, a sideboard w ogóle istnieje? Po moim pierwszym wygranym FNMie? Po rozpoczęciu gry na MTGO? Po pierwszym wyjeździe na Grand Prix? Czy może po zagraniu Pro Toura? Trudno mi się samemu określić. Wiem natomiast, że osiągane przeze mnie wyniki oraz opinie innych graczy na tematy, które poruszam w moich artykułach i filmach to dobra podstawa, by stwierdzić, że coś sobą reprezentuję.
Często pytacie o to, co robić, aby lepiej grać w Magica. Pytani znają podstawy i wiedzą o co chodzi w grze turniejowej, ale koniec końców wygrane wymykają im się z rąk. Na język często nasuwa mi się krótka odpowiedź: „graj tak długo, aż załapiesz”. Jednak moje doświadczenie z MtG oraz pięć lat studiów nauczycielskich utwierdziły mnie w przekonaniu, że nauka to długotrwały i wieloetapowy proces. Nieważne jest to, czego się uczymy. Może być to jakiś język obcy, doskonalenie stylu pływackiego, nauka pieczenia ciast, czy dowolna inna umiejętność. Z perspektywy samego procesu, jesteśmy skazani na to, że trochę on zajmie. Ale też jesteśmy w stanie wpływać na jego wydajność przez przemyślane podejście do tematu. Jeśli Twoim celem jest grać lepiej w MtG, to jesteś we właściwym miejscu. W tym artykule przedstawię pięć rad, które pomogą Ci w szybszym przyswojeniu wiedzy i opanowaniu umiejętności potrzebnych do osiągania sukcesu w papierowym MtG, na MTGO lub w MTG Arena.
Uzbrój się w cierpliwość
Magic: the Gathering to bardzo skomplikowana gra. Wariancja, mnogość formatów rozgrywek, a co za tym idzie duża ilosć kart, mechanik i interakcji między nimi – to wszytsko wpływa na jej złożoność. Nie wymagaj od siebie, że będziesz zamiatać wszystkich po kilku miesiącach grania. W kwestii przygotowania teoretyecznego do rywalizacji intelektualnej lubię porównywać MtG do szachów. Wychowanie dobrego szachisty, nie mówiąc w ogóle o poziomie arcymistrzowskim, to zajęcie na wiele lat. Podobnie jest z MtG. Pewnie znalazłyby się jakieś wyjątki od tej reguły, ale najczęściej gracze osiągający wyniki na najwyższym poziomie rozgrywek mają na karku koło dziesięciu lat doświadczenia w MtG lub w innej kompetytywnej karciance. Dlatego nie nastawiaj się na osiąganie sukcesu za sukcesem. Przed Tobą wiele błędów i bolesnych porażek. Nawet jeśli osiągniesz światowy poziom, to wariancja przypilnuje, aby nie szło Ci za dobrze. Ale jeśli będziesz z nich wyciągać wnioski, to w końcu nauczysz się, jak grać dobrze. Wtedy każdy zawalony turniej i każda ważna przegrana gra będzie ciegiełką, które w końcu złożą się na solidne fundamenty pod przyszłe sukcesy. Traktujesz Magic: the Gathering jako swoje poważne hobby? Potrzeba Ci będzie wytrwałości.
Korzystaj z tego, co już jest odkryte
Nie ma co wyważać otwartych drzwi. MtG to jedna z najlepiej opisanych kolekcjonerskich gier karcianych pod kątem teoretycznym. Chcąc poznać prawa nią kierujace, można podejść do zagadnienia w dwojaki sposób: do wszystkiego dochodzić samemu na wyboistej drodze usłanej kolejnymi porażkami, albo przybliżyć sobie podstawy od mentorów, którzy swoje w życiu przesiedzieli nad Medżikiem, swoje naprzegrywali, uczyli się na swoich błędach i dzielą się uzyskaną wiedzą. Tu jest tak, jak w szachach. Można samemu odkrywać najlepsze otwarcia i to, jakie konsekwencje ze sobą przynoszą, albo skorzystać z gotowych rozwiązań dostępnych w literaturze. Końcowy efekt obu będzie podobny, ale najlepiej podejść do sprawy możliwie wydajnie pod względem spędzonego czasu i wykorzystać to, co mądre głowy zrobiły za nas.
Które artykuły teoretyczne są godne uwagi? Jeśli interesują Cię podstawy, to dział Dla początkujących na Guildmage’u oraz oglądanie streamów Urlicha powinny wystarczyć. Jeśli jednak interesują Cię bardziej zaawansowane publikacje, to polecam zapoznać się z literaturą anglojęzyczną. Przedstawię te, które według mnie są tzw. must-read poważnego grania w MtG. Autorzy, o których piszę poniżej to tylko wierzchołek góry lodowej. Jeśli chcesz mocniej zgłębić temat, to na pewno dasz radę samodzielnie znaleźć ciekawe źródła. Tylko proszę, bierz pod uwagę tylko tych autorów, którzy coś w tej grze osiagnęli. W Internecie nie brakuje takich, którzy myślą, że coś wiedzą, a tak naprawdę sprzedają innym tylko puste frazesy, czy nawet nieprawdziwe i pełne merytorycznych błędów opinie. Czytając teksty graczy z sukcesami przynajmniej masz pewność, że ci wiedzą, o czym piszą.
Frank Karsten
Ile grać lądów? Czy opłaca się grać deckami z wysoką wariancją, czy tylko tymi stabilnymi? Frank Karsten to gracz z wykształceniem matematycznym, który do wielu problemów w Magic: the Gathering podchodzi z naukowym zacięciem. Z jego artykułów korzystają gracze na każdym poziomie zaawansowania.
Paulo Vitor Damo Da Rosa
Kanał YouTube PVDDRa, a nim playlista z aspektami teoretycznymi. Szczególnie polecam te o bardzej ogólnej tematyce: MTG – ‘WHO is the BEATDOWN?’ (w komentarzach macie tam linki do ikonicznych artykułów, do których odnosi się były mistrz świata i które warto przeczytać) MTG – 3 MISCONCEPTIONS you can correct RIGHT NOW, MTG – 4 BIG MISTAKES TO AVOID DURING PLAYTESTING
Reid Duke
Reid Duke to dobry gracz i ogólnie dobry człowiek, a ja polecam jego teksty. W szczególności ten artykuł, bo traktuje o tym samym temacie, który ja dziś poruszam, czyli jak stać się lepszym graczem. Lektura obowiązkowa!
Seth Manfield
W przypadku Setha nie mogę polecić nic ponadczasowego, ale uważam, że w ciekawy i rzetelny sposób pisze o sprawach bieżących. Warto sprawdzić jego dorobek, który jest do znalezienia na platformie TCGPlayer.
Nie bój się netdeckować
Nie wiem do końca dlaczego, ale istnieje spora grupa graczy, którzy sprzeciwiają się netdeckowaniu. Nie akceptują grania taliami, które stworzył ktoś inny, kto osiągnął nią dobry wynik. Według mnie jest wręcz przeciwnie. Powinno się netdeckować z dwóch powodów. Po pierwsze, grając tym, co złożył jakiś pro gracz, masz pewność, że przedstawiony koncept jest przynajmniej porządny. Wszystko będzie ze sobą współgrać. Z perspektywy doskonalenia swojego medżikowego warsztatu niweluje to jeden czynnik – słabej talii. Jeśli bierzesz do rąk najlepszy spis, którym inni kręcą wyniki, a Ty jakimś cudem ich nie osiągasz, to wniosek jest jeden – popełniasz błędy w trakcie rozgrywki. Ta informacja może okazazać się początkiem refleksji nad swoim gameplayerm, co może prowadzić do dostrzeżenia tego, co robisz nie tak i do zniwelowania błędów. Po drugie, grając czyjąś listą, możesz zrozumieć sposób myślenia autora. Dlaczego ma taki rozkład landów, a nie inny? Czemu są w nim te konkretne zagrożenia, co robią karty w sideboardzie? Takie myślenie pomoże Ci zrozumieć, co działa w grze Medżik, a co nie. Dla przykładu: na początku mojej medżikowej drogi miałem manierę nadmiernego ucinania landów z talii. Nie lubiłem przegrywać od flooda, więc obcięcie 2-3 źródeł many na start wydawało mi się optymalnym rozwiązaniem. Wtedy zacząłęm przegrywać z czarami na ręce. Dopiero granie taliami mistrzów otworzyło mi oczy i pozwoliło mi zrozumieć, że kluczem nie jest rozpamiętywanie pojedynczych gier, w których dobrałem za dużo landów, tylko optymalizowanie buildów w oparciu o twarde dane. Pisząc to mam na myśli grubszą matematykę, którą znajdziecie w artykule Franka Karstena. Liczby nie kłamią i nie ulegają dysonansom poznawczym.
Graj turnieje o stawkę
Pamiętam dobrze, jak pojechałem na moje drugie Grand Prix w życiu. Mediolan, rok 2014. Grałem 4C Jeskai Ascendancy. Był to combo deck oparty na synergii trzech elementów: Ascendancji, manodajek typu Sylvan Caryatid i cantripów za 0 i 1 mana. Czułem się świetnie przygotowany do eventu. Ale gdy przyszło co do czego, to dosyć szybko pożegnałem się z turniejem z wynikiem 4-3, po którym dropnąłem. Na początku oczywiście winę zwalałem na to, że opponenci mieli farta, a ja pecha, no i że trafiłem na słabe matchupy. Ale później zacząłem rozważać każdą przegraną grę i doszedłem do wniosku, że przynajmniej trzy z nich oddałem, bo zagrałem zbyt szybko, albo nie respektowałem pojawienia się hejt kart w stole. I wtedy do mnie dotarło, że mogłem być 7-0, ale zabrakło mi wiedzy i umiejętności. Potem przez pół wieczoru miałem wyrzuty sumienia. Może ta historia nie jest najlepsza, aby zachęcić Cię do gry na turniejach, ale według mnie to właśnie był mój pierwszy krok do świadomego grania w Magic: the Gathering. Moje dobre wyniki nie zaczęły się bezpośrednio po tym evencie. Wiele się jeszcze naprzegrywałem, zanim nie wygrałem mojego pierwszego zaproszenia na Pro Tour. Wierzcie mi lub nie, ale te trzy przegrane rundy nauczyły mnie więcej, niż wiele miesiący, które spędziłem na przygotowaniach do tego Grand Prix.
Zbyt wiele razy widziałem graczy, którzy mieli wiedzę i umiejętności podczas testingu, ale zupełnie nie potrafili się nimi wykazać podczas gier turniejowych. Uważam, że bez uprzedniego oswojenia się z realiami gry turniejowej, szanse na ugranie czegokolwiek są czysto matematyczne. Na zagadnienie można patrzeć z wielu perspektyw. Turniej w formie tradycyjnej to nie tylko wybór talii i dobra gra. To również komunikacja i pilnowanie przeciwnika, odpowiednie czytanie gry, interakcje z sędzią i wiele innych aspektów. Na szczęście MTGO i Magic Arena zmniejszają liczbę momentów, w których wygrana może wyślizgnąć nam się z rąk, bo aplikacja część rzeczy robi za nas. Reszta jest taka sama. W grze turniejowej trudno jest opanować stres, mając świadomość, że każdy błąd może przekreślić nasze szanse na top 8. To nie liga i to nie ladder, gdzie po przegranej będzie można ponownie kliknąć przycisk z napisem Play. Liczy się tylko to, co zaprezentujesz w danym meczu. Missplaye na takich eventach bolą o wiele bardziej. Z drugiej strony, gdy już taki nam się przydarzy, to gwarantuję, że pamięta się go na długo. Nie ma lepszego nauczyciela, niż świadomość, że wygraną miało się na wyciągnięcie ręki, ale nie było się wystarczająco dobrym, aby dopiąć swego. Jeśli myślisz o przeniesieniu swojej gry na wyższy poziom, graj duże turnieje. To świetny test umiejętności. Z czasem przyniosą też odporność na stres. A jeśli będziesz krytycznie podchodzić do swoich przegranych, to wyniesiesz z nich więcej, niż z miesięcy przeklepanych na ladderze.
Nie mów, że „to nie miało znaczenia”
Gdybym dostawał złotówkę za każde „to nie miało znaczenia” usłyszane od gracza, który właśnie przerżnął swój mecz, to bym miał na nowy deck do moderna. Inna sprawa, ile ja sam bym dołożył przez moje piętnaście lat stażu.
Zwalanie wszystkiego na wariancję i brak szczęścia jest częstym błędem tych, którzy liznęli temat kompetytywnej gry na tyle, aby wiedzieć, że w grach losowych czasem się przegrywa, bo tak chciał los, ale nie liznęli na tyle, aby dostrzec dlaczego w ogóle musieli liczyć na łut szczęścia. Wariancja istnieje, ale ma mniejszy wpływ na wyniki, niż może Ci się wydawać. Koniec końców najlepsi na świecie ciągle są na topie z jakiegoś powodu. Następnym razem zamiast zwalać winę na screw, flood i mulligany, spróbuj znaleźć inny powód porażki. Może któryś z Twoich ataków był suboptymalny? Sekwencjonowanie zagrywanych czarów pokazało Twoje słabości i przeciwnik wykorzystał darmową informację? Albo trzeba było nie marnować kontry na mało ważny czar, przez co zabrakło Ci odpowiedzi na bombę zagraną w następnej turze? A może kiepska keepnięta ręka powinna zostać zmuliganowana? Gra Magic: the Gathering jest bardzo skomplikowana i prawie zawsze da się w niej zrobić coś lepiej. A już na pewno więcej mądrości wyciągniesz ze swoich porażek, jeśli będziesz uważnie zwracać uwagę na detale, zamiast kwitować wszystko stwierdzeniem „to nie miało znaczenia”.
Mam nadzieję, że moje rady pomogą wam przenieść waszą grę na wyższy poziom. Czy coś byście dodali? Coś ważnego pominąłem? Dajcie znać w komentarzach!
Spodobał Ci się ten wpis?
Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!