Legendy polskiego MtG: Sebastian Pękala

Alan Andrzejewski06.04.2022Czas czytania: 3 minut(y)

Zapraszam do przeczytania mojej rozmowy z Sebatianem Pękalą, który będzie głównym sędzią na Mistrzostwach Polski Magic: the Gathering 2022.

Czy pamiętasz jeszcze, co skłoniło Cię zostania sędzią Magic: the Gathering?
Zostałem sędzią, bo irytowało mnie to, jak ludzie nie potrafią grać zgodnie z zasadami. Chciałem im pomóc i sprawić, że lokalne turnieje będą przebiegały tak, jak trzeba.

Czy to, co robisz obecnie, pokrywa się z Twoimi wyobrażeniami o sędziowaniu, które miałeś w przeszłości?
Moje wyobrażenia o sędziowaniu ewoluowały w czasie ze względu na moją chęć rozwoju i osiągania postawionych sobie celów. Trudno je porównywać do początków, ale można powiedzieć, że wciąż dbam o to, żeby turnieje przebiegały tak, jak trzeba, tylko na znacznie wyższym poziomie. No i do gry weszły większe turnieje.

Czym zajmuje się sędzia na Twoim levelu, kiedy nie są organizowane Grand Prix i Pro Toury?
Domem i dziećmi. A tak poważnie, to od początku pandemii przesędziowałem cały jeden event w katowickim Spodku (super impreza, pozdrawiam uczestników!), uczestniczyłem w paru konferencjach sędziowskich on-line i to w zasadzie tyle. Niektórzy sędziowie udzielają się na konferencjach jako prezenterzy, inni przesędziowali trochę turniejów on-line. Ja nie miałem na to czasu. Ciągle utrzymuję kontakt z grą, trochę klikam na Arenie, żeby znać bieżące dodatki, ale trudno jest mi utrzymać tę samą świeżość, nie jeżdżąc regularnie na duże eventy. Spodziewam się, że niedawno ogłoszone nowe cykle pomogą to trochę rozruszać.

Jaki był największy turniej jaki sędziowałeś?
Grand Prix Utrecht 2015 (Modern Masters) z ponad 3600 graczy w main evencie, na którym nie spędziłem dużo czasu, skupiając się tam na side eventach, które były jeszcze bardziej zakręcone.

A najważniejszy dla Ciebie?
Mistrzostwa Polski 2018, gdzie pierwszy raz dane mi było pełnić rolę sędziego głównego, a także pobiliśmy rekord frekwencji z poprzedniego roku, kiedy nie było mnie nawet na miejscu ze względu na narodziny syna. Przygotowywałem się do tego turnieju przez długi czas i było to moje wielkie marzenie, które w końcu się spełniło, a zaraz potem Nationalsy przestały być organizowane. Cieszę się, że udało mi się jeszcze załapać na ich sędziowanie w starej, oficjalnej formule. Z rozrzewnieniem wspominam też wszelkie papierowe Mistrzostwa Świata, na których dane mi było sędziować – od tych w Rzymie dawno temu, po kilka WMC z bardzo sympatycznymi drużynami narodowymi. Było sporo zabawy, świetna atmosfera i bardzo dobry kontakt z graczami.

Pamiętasz pierwszą dyskwalifikację, którą dałeś graczowi?
Pamiętam zarówno pierwszą, którą dałem, jak i pierwszą, której nie dałem, a powinienem! O tym drugim DQ nie będę wspominał. Pierwsze było jednocześnie chyba najdziwniejsze, bo był to oczywisty cheating przy kilku świadkach dokonany przez nieletniego gracza będącego pod wpływem nie wiem ilu i jakich substancji. Wysłałem go po dyskwalifikacji do domu, żeby odpoczął i doszedł do siebie. Następnego dnia przyszedł i przeprosił. Ogólnie DQ z używkami w tle są zawsze wyzwaniem, bo jeszcze bardziej niż zwykle nie wiadomo, jak się człowiek zachowa. Zdarzały mi się sytuacje dość napięte, kiedy trzeba było być zarówno stanowczym jak i dyplomatycznym, żeby nie eskalować konfliktu.

Grywasz jeszcze w MtG, czy tylko sędziujesz?
Grywam na Arenie. Porzuciłem papierowego Magica jeszcze przed pandemią przez brak czasu. Chętnie gram drafty, kiedy ekonomia platformy pozwala, a poza tym pykam T2 jakimiś prostymi deckami. Ostatnio miałem dobry miesiąc i udało się wgrindować Mythica pierwszy raz w historii. Grałem Mono Whitem.

Kogo byś poślubił, kogo zabił, a kogo pocałował z tej trójki: MTG Online, MTG Arena i klasyczny pepierowy Magic: the Gathering
Zaczynałem od grania prawdziwymi kartami i związałem się na dłużej z MtG właśnie przez „papier”, więc tutaj pewnie ślub. Buziak w stronę Areny za przyjazny interface. Nawet na komórce da się grać i gra daje radę, jęśli zna się karty, tylko draftowanie jest średnie. MODO mogłoby już umrzeć. Jakkolwiek darzę je sympatią za godziny spędzone na Cube i Momirkach oraz dostęp do całej palety magicowych dodatków, to jednak coś wybrać musiałem. Gdyby Wizardzi przenieśli jakoś całą historię MtG do Areny, to chętnie pożegnałbym Medżikowego Excela (MTGO).

Spodobał Ci się ten wpis?

Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!