Modern – najlepsze decki na Mistrzostwa Polski

Tomasz Sodomirski19.04.2022Czas czytania: 10 minut(y)

W najbliższy weekend w Krakowie odbędą się Mistrzostwa Polski Magic: the Gathering 2022. Rozgrywane będą w formie łączonej: modern + draft Kamigawa: Neon Dynasty. Coraz więcej osób czuje, że to otatni dzwonek, aby się przygotować do tego eventu. Widzę to na przykład po tym, jak dużo osób pisze do mnie z zapytaniami, jak wygląda format i jaką talię bym doradził. Co prawda w kwestii limited jestem zielony jak oliwka, więc nie jestem w stanie powiedzieć nic odkrywczego. Na szczęście moi redakcyjni koledzy trzymają rękę na pulsie, dlatego jeśli chcecie zrozumieć to środowisko draftowe, polecam Wam sprawdzić Podcast Limited oraz analizy Kamigawy autorstwa Radka, Duo i Bui. Z kolei ja czuję się wystarczająco kompetentny, aby wypowiadać się o moim koniku, modernie.

W dzisiejszym artykule przedstawię, jak obecnie wygląda format, jakie są moje przewidywania na czas MPków, jak różnić będzie się od siebie metagame globalne (to z MTGO) i lokalne oraz czy hybrydowy model turnieju będzie wpływać na wybory graczy.

Modern metagame – stan na kwiecień 2022

Ostatnie tygodnie to dla moderna czas wielkich zmian. A przynajmniej tak wydaje się wszystkim, którzy śledzą ewolucję tego formatu i próbowali przewidywać, jak ostatnie wydarzenia wpłyną na jego kształtowanie się. Hype związany z wypuszczeniem Kamigawa: Neon Dynasty już trochę opadł. Wiadomo, co okazało się być dobre, a co tandetnym niewypałem.

Boseiju, Who Endures miało wywrócić meta do góry nogami. A wyszło jak zwykle – kto może, to używa, a kto nie może, to albo zgrzyta zębami, że karta jest OP (pozdrawiam graczy Belchera, Oopsów i Hammera), albo tylko wzrusza ramionami. Dużo większym zaskoczeniem jest March of Otherworldly Light, które na początku było przyćmione przez magiczne drzewo, ale z czasem wywalczyło sobie miejsce w maindeckach i sideboardach. Karta okazała się lepszym Spreading Seasem vs Urza’s Saga, jednocześnie będąc porządnym removalem na wszystkie inne tanie zagrożenia. Inne karty, takie jak Otawara, Soaring City, The Reality Chip, czy Colossal Skyturtle znalazły swoje miejsce, jednak daleko im do definiowania archetypów na nowo. To po prostu porządne karty.

Zawiodłem się z kolei na Moonsnare Prototype. Karta miała zrewolucjonizować Affinity, lecz okazała się niewystarczająco potężna. Do tego jej duże wymagania co do budowy już wysoce restrykcyjnego artefaktycznego manabase okazały się problemem nie do przeskoczenia. Talia przewija się tu i tam, ale odpowiedzi wydrukowane w ostatnich latach wydają się dobrze trzymać ją w ryzach.

Dużo większym wydarzeniem od premiery Kamigawy był ban karty Lurrus of the Dream Den. Całkiem niedawno na łamach Guildmage ukazał się artykuł mojego autorstwa, gdzie analizowałem argumenty za i przeciw banowaniu kota oraz cały mechanizm podejmowania decyzji prez WotC. Bawi mnie to, jak szybko Wizardzi zmienili swoje podejście do Kota Koszmara. Jeszcze pod koniec stycznia ichniejsze szychy przekonywały wszystkich wokół, że nie ma powodów do obaw, że wszystko jest pod kontrolą. A trochę ponad miesiąc później możemy przeczytać w oświadczeniu, że Lurrus homogenizuje metagame, że ma zgubny wpływ na deckbuilding i że często jest darmowym zasobym bez żadnych kosztów dla deckbuildera, dlatego musiał być zbanowany. Czyli pod koniec stycznia wszystko było ok, ale miesiąc później już trzeba było interweniować. Wizardzi, popisaliście się. Winszuję.

Tuż po banie kota wszyscy przewidywali, że format bardzo się zmieni, a wielkie pole do innowacji otworzy się przed graczami. Wyszło jak zwykle. Okazało się, że talie, które były dobre, nadal dominują, a te, które miały zwojować świat, dalej potykają sie o własne sznurowadła. Można mówić o pewnych zmianach tendencji, o uwolnionym potencjale kilku konstrukcji, które były trzymane w ryzach przez dominatora z czasów sprzed bana, Grixis Shadowa, oraz o tym, jak Lurrus decki zaadaptowały się do nowych warunków. Jednak tym ruchom daleko do rewolucji, jakiej wszyscy spodziewali się tuż po ogłoszeniu decyzji WotC. Zakładam jednak, że kliknęliście w ten artykuł, aby dostać wszystkie informacje na tacy, dlatego też poniżej znajdziecie zwycięzców, przegranych i tych, na których ban Lurrusa nie wpłynął znacząco. 

Przegrani

Grixis Shadow

Ciężko mówić o decku, który niedawno zrobił top 8 na PTQ na 400 osób na MTGO, że jest przegranym obecnego moderna. Ale jeśli porównamy obecne wyniki Shadowa do tego, jak dominował on metagame w czasach Lurrusa (podczas ostaniego PTQ z kotem zajął miejsca 1-4), to rzeczywiście można dostrzec pewien downgrade, z tier 0 na okolice tier 1 i 1,5. I bardzo dobrze. Deck dalej żyje, ale nie jest aż tak dominujący. Zagadką pozostaje to, jak Shadow powinen być zbudowany bez Lurrusa. Obecnie najlepiej radzi sobie wersja, która jest bliźniaczo podobna do tej sprzed bana, tylko z innym companionem: Jegantha, the Wellspring – bo skoro można go dołożyć bez żadnych kosztów deckbuildingowych, to czemu tego nie zrobić? Poza tym w wynikach na MTGO przewijają się najróżniejsze potworki – od trollowych wersji z Obosh, the Preypiercer, do tych bez żadnego companiona, ale za to z Murktidem i Street Wraithem. Top 8 na jednym z ostatnich PTQ zrobił z kolei build z oldschoolowym pakietem Scourge of the Skycleaves i Temur Battle Rage. Jedyne pytanie, które wręcz samo się nasuwa, to: “jakie są plusy grania Shadowem, kiedy dostępny jest podobny w działaniu i sprawdzony Murktide?”. Obstawiam, że w dłużej perspektywie Grixis Shadow będzie powoli odchodzić w zapomnienie. 

Jund

Tuż po banie Lurrusa, dżundziarze rzucili się na swoje karty za 3+ mana. Lliliana of the Veil tylko na to czekała. Jednak szybko okazało się, że w świecie, gdzie Omnath, Locus of Creation zredefiniował pojęcie value klasyczny Jund mocno odstaje od reszty. Jeśli chcecie grać Jundem, to pomyślcie może o tym, aby nie pakować do talii wszystkiego, co jest dobre w trzech kolorach. Może ograniczcie się do dwóch? Na przykład taka BG Saga, w oldschoolowym stylu zwana również Rockiem, wygrała jakiś czas temu Modern Showcase (prestiżowy turniej na MTGO na 300 osób). Swoją obecność zaznaczały również talie w kombinacji kolorów BR i RG. Wystaczy nie grać Jundem i wszystko dobrze się układa.

UW Control

Przez jakiś czas wydawało mi się, że UWx Control może być liczącym się graczem na post-banowej scenie moderna. Niestety szybko wyszło, że jeśli nie nazywasz się Guillaume Wafo-Tapa, to ciężko jest cokolwiek ugrać kontrolą w formacie, gdzie 4C może spokojnie cię wygrindować, Cascade decki mogą wygrać z tobą na tempo, a Murktide przejmie inicjatywę obronionym Ragavanem. Może deck zyskałby na sile, gdyby powrócił do planu z mainowymi Chalice of the Void?

Mill

Brak Lurrusa to brak możliwości wracania krabów i Soul-Guide Lantern. Poza tym to również wyższe średnie MV kart z talii przeciwnika. To sprawia, że karta, która była uznawana za główny engine Milla, Tasha’s Hideous Laughter, straciła dużo swojej siły. Poza tym słaby matchup Milla z Murktidem nie napawa optymizmem. Ale nie ma co płakać, wystarczy poczekać na właściwy moment. Według mnie przy obecnym zatrzęsieniu tali opartych na mechanice cascade, Surgical Extraction może mieć swoje pięć minut. Poza tym im mniej Milla w metagame, tym mniej hejt kart pokroju “shuffle” Eldrazi, czy Gaea’s Blessing. Mill kiedyś wróci, ale na razie omijałbym go szerokim łukiem.

Belcher

Oops All Spells combo decki nie miały łatwego życia w ostatnich miesiącach. Najpierw dominacja Grixis Shadowa, potem wydrukowanie Boseiju, a teraz niekorzystne fluktuacje w metagame. Zdecydowana większość topowych konstrukcji w modernie to niebieskie, interaktywne decki. Metagame obfitujące w tanie kontry (głównie Spell Pierce i Counterspell) czy wręcz darmowe (Force of Negation w Cascade) to nie jest odpowiednie metagame dla all-in combo. 


Niby wygrani

Cascade.dec – Rhinosy i Living End

Tuż po pojawieniu się Modern Horizons 2, deck Cascade dzielił i rządził. Potem był trzymany w ryzach przez talie z Teferi, Time Raveler, a gwoździem do trumny było pojawienie się Grixis Shadowa. Po banie kota ilość granych Thoughtseize‘ów, Death’s Shadowów i loopowanych Engineering Explosives i Nihil Spellbomb drastycznie spadła. Na horyzoncie nie widać archetypu, który mógłby być naturalnym drapieżnikiem dla tych konstrukcji. Tyle że istnieją świetne hate karty, które praktycznie każdy może wrzucić do sideboardu i znacząco poprawić swoją pozycję na decki kaskadowe. Prym wiodą Chalice of the Void, Void Mirror i całe stado hate misiów pokroju Meddling Mage, czy Lavinia, Azorius Renegade oraz znany i lubiany Teferi, Time Raveler. A do tego Engineered Explosives na tokeny nosorożców i grave hate na Living Enda. Po początkowych sukcesach Cascade decków i zwiększeniu się ich popularności, zaczęło opłacać się grać wąskimi, ale potężnymi odpowiedziami. Oto podręcznikowy przykład tego, jak archetyp, który osiąga zbyt duże sukcesy, staje się ofiarą własnego sukcesu.

Amulet

Amulet to deck, który błyszczy od czasu do czasu, tylko po to, aby dostać w czapę toną hejtu. Jak na razie miał kilka dobrych finiszy, ale wszyscy spodziewali się czegoś więcej. Przynajmniej Grixis Shadow już nie stanowi zagrożenia, a był to najgorszy matchup Amulet Tytana przed banem kota, bo nie radził sobie z kombinacją discardu, tempo i loopowaniem Dress Downa. Mecz z Hammerem też wygląda lepiej, ale to bardziej przez wydrukowanie Boseiju. Amulet jak zwykle jest dobry przez tydzień, może dwa, ale tylko do momentu, w którym gracze nie przypomną sobie, że łatwo można go zatrzymać i jak wysoki ma fail rate.


Zapraszamy na zakupy do sklepu!

Prawidziwi wygrani

Murktide

Powerhouse w czystej postaci. Gołym okiem widać, że Murktide zyskał na banie Lurrusa, a to nie lada osiągnięcie, bo już przed nim był w ścisłej topce. W końcu to talia z samymi dobrymi kartami, dobrym manabasem i gameplanem, który może pokonać każdego. Talia jest wręcz skazana na sukces. W niektórych eventach udział Murktide w metagame zaczyna być wręcz niepokojący. Weźmy na przykład Mana Traders event, gdzie na 221 osób aż 41 grało Murktidem – to aż 18,5% fielda! Czy mamy do czynienia z nowym tier 0? Według mnie nie. Nasuwa mi się myśl, że część graczy Grixis Shadowa postanowiła dołączyć do gangu Izzeciarzy. Do tego UR Murktide to taka bezpieczna przystań dla tych, którzy nie siedzą w formacie, a chcą zwiększyć swoje szanse na dobry występ w turnieju, biorąc sprawdzoną konstrukcję. Niektórzy uważają, że Murktide to po prostu the best deck, tak jak w Legacy jest nim UR Delver. Osobiście jestem daleki od tego typu porównań. Murktide ma wszystko, aby w przyszłości stać się tier 0, ale ma też kilka słabości, które można atakować. Zobaczymy, jak w przyszłości rozwinie się sytuacja i czy będziemy o tym archetypie mówić w takich kategoriach.

Elementale

Nie jestem ekspertem od talii midrange’owych, więc nie wiem do końca dlaczego akurat teraz Elementale miałyby być lepsze, albo przynajmniej traktowane na równi z tradycyjnym 4C Yorionem. Nasuwają mi się trzy odpowiedzi. Po pierwsze, Risen Reef pozwala na bycie “większym” w mirrorze i wygrywanie na card advantage. Po drugie, granie na czterech kopiach Cavern of Souls wydaje się być świetnie pozycjonowaną strategią w metagame, gdzie Murktide dzieli i rządzi, mając w main ponad siedem kontr. I po trzecie, pakiet Eladamri’s Call plus karty pokroju Endurance, Meddling Mage i Magus of the Moon pomagają trzymać w ryzach Cascade decki i wszelkiej maści linearne strategie.

Dredge

Każdy ma swój Everest. Dla Dredge’a w 2022 wygrana jest wtedy, kiedy tylko jest jakkolwiek grywalny. To archetyp, który nigdy nie będzie tier 1, ponieważ bardzo łatwo go wyhejtować, gdy zajdzie taka potrzeba. Ma kilka beznadziejnych matchupów, jak choćby Amulet. Do najłatwiejszych nie należy również Hammer, głównie przez Sanctifier En-Veca. Z drugiej strony sam brak Lurrusa, który loopuje Nihil Spellbombę lub Soul-Guide Lantern, to dla Dredge’a duża ulga. Poza tym jakimś cudem Dredge jest dobrze albo bardzo dobrze pozycjonowany na większość decków z topki. Murktide, Rhinosy, Living End, 4C Yorion i inne fair decki – wszystkie te talie będą mieć lekko pod górę ze zgrają Prized Amalgamów i Silversmote Ghouli. A przynajmniej tak będzie, dopóki nie wpakują do sideboardu odpowiednio dużo grave hate’u. Albo dopóki Dredge nie zmulliganuje się do czterech i zaprezentuje gameplay pokroju średniego decku z drafta. Bywa i tak. Mimo wszystko przez brak Lurrusa i dzięki temu, że dobre matchupy są bardzo popularne, odczuwalny jest skok jakościowy Dredge’a.


Pewnie dobre

…ale do końca nie wiadomo, co z nimi będzie.

Hammer

Z jednej strony dla Hammera granie Lurrusem było prawie że darmowe. Z drugiej strony przeciwnicy już nigdy nie będą loopować Dress Downa i Engineered Explosives. Jest jeszcze za wcześnie, aby ktokolwiek mógł powiedzieć, że wie, jak zoptymalizować build Hammera bez kota. Jak na razie najbardziej popularna jest wersja UW. Zagadką pozostaje to, czy w ogóle warto grać karty za trzy i więcej mana. Potencjalnych kandydatów jest całkiem sporo: Nettlecyst, Sword of War and Piece, Kaldra Compleat, czy nawet Teferi, Time Raveler. Ale prawdę mówiąc, są to niuanse, które tylko rozmywają obraz. Trzon talii pozostaje niesamowicie potężny i nic nie zapowiada, aby miało się to zmienić. Dobry matchup z częścią top tieru, a dokładnie z Murktidem i Rhinosami, to dodatkowy atut. I tylko przyszłość będzie w stanie odpowiedzieć nam na pytanie, czy Hammer pozostanie w ścisłym tier 1, czy nie wytrzyma konkurencji.  

Yawgmoth

Jedna z niewielu heavy creature-based talii, która ostała się w formacie. Jej pozycja w metagame skorelowana jest z tym, jak dużo jest grane taniego removalu, a szczególnie Fury za zero mana. Po pierwszych wynikach byłem sceptycznie nastawiony do pozycji Yawgmotha, ponieważ Nosorożce i Elementale radziły sobie niespodziewanie dobrze. Jednak rezultaty Yawgmotha z początku kwietnia pozytywnie mnie zaskoczyły. Top 8 w turnieju Manatraders, do tego win i top 4 w sobotnim Modern Challenge. Może to kwestia świetnego ogrania tej skomplikowanej konstrukcji? Albo po prostu szczęścia w pairingach i/lub drawach. Prawda jest taka, że Yawgmoth od zawsze był trochę niedoceniany i wiara w to, że będzie trzymany w ryzach przez talie pełne removalu, zniechęca innych do wpakowania porządnego hate’u na ten archetyp, np. czegoś pokroju Pithing Needle

4C Yorion piles

Deck z samymi dobrymi kartami to nie to samo, co dobra talia. 4C już wcześniej miało swoje problemy – wysoka mana curve, clunky drawy, wolne domykanie gier z perspektywy liczby tur potrzebnych do zabicia i samego czasu potrzebnego do wygrania rundy. Nie umieściłbym jej w ścisłej topce ani przed, ani po banie Lurrusa. Paradoksalnie, ban Lurrusa tylko uwypuklił problemy talii z Omnathem. Są pewne powody, dla których część kierowców 4C goodstuff przesiadło się na starszy, trochę już zapomniany build elementalowy z Risen Reefem i pakietem Eladamri’s Call + silver bullety do tutorowania się po nie. 4C z Ragavanem, Counterspellem i paczką dobrych kart dalej będzie wygrywać dużo gier, bazując na sile swoich mythików, ale deck z makroarchetypowej perspektywy nie wygląda jak najbardziej optymalny wybór na najbliższe turnieje. No i nie zapominajmy o potencjalnych trudnościach związanych z szybkim domykaniem gier, co jest szczególnie uciążliwe na tradycyjnych turniejach, a do takich należą Mistrzostwa Polski Magic: the Gathering 2022.  



Ogólne odczucia

Metagame jak na razie wygląda na mniej zdywersyfikowane w porównaniu do czasów, kiedy Lurrus był legalny. Na ile to wpływ dopiero kształtującego się metagame, coś pokroju tego, co działo się w pierwszych tygodniach po MH2, a na ile różnica w power levelu między top tierem, a resztą? Czas pokaże.

Mniejsza różnorodność top tieru sprzyja szukaniu dziur w metagame. Kiedy pięć, może sześć archetypów jest wyraźnie lepsze od reszty, poszukiwanie fikuśnych rozwiązań może okazać się nadspodziewanie skuteczne. W tzw. winners metagame można osiągnąć przewagę, robiąc to, na co nikt z top tieru się specjalnie nie przygotowywał. Dredge to dobry przykład szukania dziur. Podejrzewam, że podobnych archetypów może być więcej, a po prostu liczba graczy reprezentująca dany fringe build może być niewystarczająca do uzyskania wyników. Na uwagę zasługują dwie konstrukcje, które dobrze radziły sobie w ostatnich tygodniach na MTGO. UW Emeria control autorstwa Bob49, oraz Jeskai Lotus Field control grany przez użytkownika Kadoonyec. Na pierwszy rzut oka oba wyglądają komicznie, ale też oba zrobiły 6-2 na sobotnim oraz niedzielnym Modern Challenge (odpowiednio 169 i 134 graczy). Mają ze sobą wiele wspólnego: dużo slotów poświęconych na hate na Cascade, tona removalu na Murktide i Hammera oraz opcja na grind vs 4C. Grinderzy na MTGO pokazują, że można wygrywać czymś innowacyjnym, tylko trzeba trzymać się pewnych wytycznych. 

Czym w takim razie grać na Mistrzostwach Polski? Metagame od tego, co opisywałem w artykule, może się nieznacznie zmienić. Ale te ruchy będa wynikać z relacji między tym, co wygrywa i na co jest moda. Moim celem było przybliżyć zmiany, jakie przyniosły Kamigawa i ban Lurrusa. W największym skrócie możemy przedstawić to jako ciąg przyczynowo-skutkowy:

  1. Ban Lurrusa,
  2. Mniej Grixis Shadowa, więcej Murktide, Hammer, 4C bez zmian,
  3. Bez Shadowa na sile zyskały Cascade decki i po części Amulet,
  4. Więcej Kaskad, Murktide i 4C to mniej UW, nieOmnath midrange i fringe combo.

Możemy się jedynie domyślać, co stanie się dalej. Osobiście stawiam na wyhejtowanie Kaskad i większą popularność Hammera. Ale kiedy (albo czy w ogóle) to nastąpi, możemy jedynie zgadywać. Musimy jednak pamiętać, że metagame na MTGO reaguje dużo szybciej, niż gracze rywalizujący w formie tradycyjnej. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż nie wszyscy mogą sobie pozwolić na zmianę decku na miesiąc przed turniejem. Duża część graczy weźmie to, co fizycznie ma zasleevowane, co najwyżej lekko zmieniając build i przebudowując sideboard. Dlatego też nie spodziewałbym się aż tak spłaszczonego meta na MPkach. Warto być przygotowanym na top tier, bo to raczej z nim będziemy spotykać się w późniejszych rundach, ale nie można też zapominać o całej rzeszy archetypów, które tylko czekają, aby wziąć metagame z zaskoczenia.

Mam nadzieję, że powyższe zestawienie pomoże Wam odnaleźć się w obecnym modernie. Niestety na turnieju głównym trzeba będzie też zagrać aż dwa drafty. Osobiście,jestem przerażony wizją grania limited, ale co zrobić? Jedyne, co nasuwa mi się na myśl, to przejrzenie tego, co moi redakcyjni koledzy z sekcji limited napisali i nagrali o Kamigawie – poświęcili na to dużo czasu i jakość tych materiałów jest na bardzo wysokim poziomie. Dlatego serdecznie polecam Wam ich artykuły i podcasty. A jeśli nie chce Wam się rzetelnie przygotować, to takie podejście też w pełni to rozumiem. Turnieje takie jak Mistrzostwa Polski to głównie okazja do spędzenia czasu w miłej atmosferze z MtG na pierwszym planie. Liczę na to, że w ten weekend zobaczymy się w Krakowie!

Korekta: Paweł Bujanowicz

Spodobał Ci się ten wpis?

Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!