Najczęstsze pytania nowych graczy MTG

Irek Rynduch08.09.2019Czas czytania: 13 minut(y)

Cześć! Dzień dobry! Słowem wstępu, chciałbym przywitać się z Wami i wycisnąć z klawiszy kilka zdań o tym, co planuję tu na Guildmage robić. Nazywam się Ireneusz Rynduch, chociaż większość z Was najprawdopodobniej zna mnie pod ksywką Silver. Od 2015 roku prowadzę, dzięki łaskawości losu, najpopularniejszy w Polsce kanał YouTube o Magic: the Gathering – Magic4Fun. Od zawsze skupiałem się tam przede wszystkim na pomaganiu początkującym adeptom karcianej magii. Teraz jednak, chciałbym spróbować się ze słowem pisanym i stąd idea utworzenia cyklu postów dla nowicjuszy. Mam nadzieję, że pomysł wypali i że lektura tego, jak i kolejnych artykułów, wpłynie w sposób pozywany na Wasze poznanie i rozumienie gry, którą wszyscy pokochaliśmy.

Na przestrzeni ponad 10 lat mojej styczności z Magicznymi Kartonikami zrozumiałem, że osoby dopiero rozpoczynające swoją przygodę z karcianką są zmuszone do forsowania ciągle tych samych bram, zagradzających wejście do świata pięciu kolorów many. Liczę, że poniższe zdania okażą się uniwersalnym kluczem, którego użycie umożliwi bezproblemowe przejście wszystkim zagubionym śmiałkom.

Czy Magic: the Gathering jest chwilową modą i czy istnieje szansa, że zaraz padnie?

Karcianka stworzona przez Doktora Richard’a Garfield’a ma już ponad 25 lat. Co ciekawe, początkowo miała ona być grą planszową z figurkami, ale jako, że wydawnictwo nie miało środków, by wypuścić tak oryginalną, jak na tamte czasy, grę z masą drogich akcesoriów i drobnych elementów, zdecydowano się, na szczęście dla nas, na przeprojektowanie jej na karciankę. Pionierstwa rynkowego nie można jednak odmówić MTG, ponieważ dzięki aspektowi kolekcjonerskiemu i handlowemu, niepozorna rozrywka stała się pierwszą z typu Trading Card Game w historii. Oczywiście niektórzy mogą się tu nie zgodzić, bo wcześniej istniały przecież karty baseballowe, czy piłkarskie które tez zbierano, ale jednak, świat nie słyszał jeszcze o budowaniu talii z elfów, krasnoludów, smoków i rycerzy, którzy mieli ze sobą walczyć. Myślę, że skoro Magic przetrwał do roku 2019, zarobił miliony dolarów dla Wizards of the Coast i zbudował gigantyczną bazę odbiorców, a także ludzi, którzy żyją chociażby z handlu kartami, to można bezpiecznie założyć, że nic nie wskazuje na to, by ktoś miał podjąć się zabicia kury znoszącej złote jajka.

Jak nauczyć się szybko i skutecznie zasad gry?

Jest to niewątpliwie pytanie na które musi sobie odpowiedzieć każdy początkujący gracz MTG. Niestety nie ma obecnie metody na to, żeby w 15 minut ogarnąć zasady gry, ale być może się to zmieni za moją sprawą… już niebawem. Na tę chwilę muszę Was jednak odesłać do sprawdzonych przez lata źródeł wiedzy o karciance, z których sam się uczyłem i które aktualnie polecam moim widzom. Już teraz pragnę zastrzec jedną rzecz – nasza gra wciąż ewoluuje. Oznacza to, że trzeba w miarę możliwości trzymać rękę na pulsie i kontrolować aktualność zasad jakimi się posługujemy np. niedawno weszła rewolucyjna dla gry zmiana metody wykonywania Mulligana.
Ale wróćmy do kwestii źródeł wiedzy o zasadach. Myślę, że można podzielić je na dwa rodzaje: anglojęzyczne i polskojęzyczne, gdzie te pierwsze, na obecną chwilę, zdecydowanie górują.
Najlepszym pod względem treści poradnikiem video jaki można obecnie odszukać jest ten prezentowany na kanale Geek & Sundry. W trakcie trwania filmu zostajemy przeprowadzeni przez wszystkie podstawowe zagadnienia oraz zasady tury, a to wszystko okraszone jest zabawnym komentarzem ze strony uroczej prowadzącej. Najważniejszy jest jednak fakt, że zasady nabierają tam życia dzięki rozgrywce jaka rozciąga się na prawie sześćdziesiąt minut zabawy.

Nieuprzejmym wydawałoby mi się pominięcie materiałów przygotowanych przez samego wydawcę, czyli Wizards of the Coast. Nie są one niestety specjalnie szczegółowe, co nie znaczy, że nie warto się z nimi zapoznać, by liznąć podstawy podstaw lub uzupełnić brakujące fragmenty układanki zasad.

Wizards, New to Magic: https://magic.wizards.com/en/new-to-magic

Rozumiem oczywiście, że jest masa osób, które wolałyby w swoim własnym tempie zapoznawać się z charakterystyką MTG, dlatego specjalnie z myślą o nich, odszukałem całkiem dobrą instrukcję w formie przejrzystego artykułu: https://magic.wizards.com/en/magic-gameplay

Nierzadko zdarza się jednak, że poszukujecie polskich źródeł informacji o grze. Niestety, według mojej wiedzy, na obecną chwilę nie ma tego zbyt wiele. Ze spokojnym sumieniem, mogę polecić jedynie moje materiały z cyklu „Jak grać w Magic: the Gathering”. Jest to seria poradników video, które w dokładny sposób, krok po kroku wykształciły masę osób i uzyskały już łącznie kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń oraz praktycznie same pozytywne oceny, więc zakłam, że zadowolenie widzów świadczy samo w sobie o merytoryce treści. Chciałbym jednak pokreślić, że niestety, ta baza poradników była kręcona 2 lata i 25 kilogramów temu i troszkę się zestarzała. Playlista na YouTube zawiera jednak wszystkie aktualizacje, więc powinno być OK. Obecnie rozpocząłem pracę nad nową wersją zwięzłego poradnika, który powinien być nie tylko ucztą dla zgłodniałych merytorycznej wykładni, ale też wyglądać i brzmieć bardzo dobrze.

Playlista z serią „Jak grać w Magic: the Gathering”: https://youtu.be/QTqOFE7UXg8?list=PLjXPgGQDv57B8wFrk1Z0oXmBvmAzbE-qQ

Co kupić na początek?

Z doświadczenia mogę śmiało zagwarantować, że jest to drugie najczęściej zadawane pytanie przez nowych graczy, zaraz po tym skąd wziąć zasady. W tej części artykuły pozwolę sobie omówić kluczowe produkty z punktu widzenia osób niedoświadczonych, a gorliwych w poszukiwaniu odpowiedzi. Proszę jednak, abyście rozważyli każdy zakup z myślą o tym, jak chcecie grać w tę karciankę. Inaczej bowiem kreują się potrzeby osoby szukającej talii do nauki i zabawy ze znajomymi, a inaczej kogoś kto chce wyruszyć na lokalny turniej i najchętniej go wygrać.

Booster Pack

Absolutnie najbardziej bazowy produkt MTG, jak i każdej karcianki kolekcjonerskiej. Najprościej tłumacząc, klasycznie jest to paczka zawierająca 15 losowych kart z danego dodatku, w tym 3 karty rzadkości uncommon i jedną rare lub mythic rare. Co jakiś czas trafi się też jeden z kartoników w wersji tzw. Premium, czyli z błyszczącą się folią. Karty Premium są oczywiście droższe w stosunku do swoich normalnych odpowiedników. Chciałbym przy tej linii produktów podkreślić słowo LOSOWOŚĆ, gdyż są one jego inkarnacją. Mówiąc szczerze, mało jest rzeczy fajniejszych dla gracza, niż otwieranie Boosterków i wyczekiwanie z wypiekami na policzkach na tę jedną, jedyną, topową, drogą kartę. Rzeczywistość weryfikuje, że często pozostaje to jednak w strefie marzeń, bo większość kart zawartych w secie nie będzie nawet zwracała Wam kosztu poniesionego na zakup paczuszki. Co więcej, masa kart to po crapy, czyli dziadostwo nie nadające się do żadnego szanującego się decku.

Myślcie zatem o booster packach jak o loot boxach – fajne, ale raczej za to domku nie zbudujecie, a tym bardziej jakkolwiek grywalnej talii. Jeżeli już ktoś upiera się by kupować boostery, to polecam używać ich do grania w formacie draft lub sealed deck. Absolutnie nie polecam na start.


Demo Deck/ Welcome Deck

To darmowa talia do gry, którą możecie odebrać w niektórych sklepach stacjonarnych sprzedających karty. Jest ich masa jeżeli chodzi o rodzaje, jednakże jest to zawsze przyjemna forma posmakowania gry, bez trwonienia pieniędzy. Polecam od tego zacząć, jeżeli nigdy wcześniej nie mieliście styczności z karcianymi pojedynkami.


Planeswalker Deck

Z tego co mi wiadomo, jest to najpopularniejszy rodzaj gotowych talii do MTG dostępnych na rynku. W skład zestawu wchodzi aktualnie:

– 60 kartowa, gotowa do gry talia,
– 1 Booster Pack,
– 1 papierowe pudełko na karty,
– broszurki informacyjne.

Do plusów tych produktów zalicza się ich prostota konstrukcji, łatwość obsługi, zawarcie niemal wszystkich podstawowych rodzajów kart, w tym wybranej karty Premium Planeswalkera. Dodatkowo, jest to zakup opłacalny, gdyż rynkowa wartość frontowej karty oraz Boostera, zwraca niemal całość kosztu zakupu. Olbrzymią zaletą, którą na tę chwilę mogą pochwalić się tylko te produkty, jest posiadanie specjalnego kodu do MTG Areny (gry online), który odblokowuje jego wersję cyfrową. Wielkim minusem jest natomiast poziom reprezentowany przez Planeswalker Decki. Niestety, absolutnie nie nadają się one do gry turniejowej, a ich przebudowa do wysokiego pułapu jest niemal niemożliwa, no chyba że za przebudowę uznamy wymienienie około 80% kart w talii, to OK. Mimo, że środowisko MTG raczej pogardza tą linią zestawów, ja twierdzę, że oferują one w niedużych pieniądzach niemal wszystko czego potrzebuje nowicjusz. Nie trzeba się martwić o zakup pojedynczych kart, o poznawanie cen, o budowanie strategii, mimo iż jeszcze nie kojarzy się zbyt dobrze zasad. Jest to po prostu gotowiec, który kupuje się jednorazowo, żeby ogarnąć sprawnie zasady podczas zabawy ze znajomymi. Według wydawców, jest to wyjściowy produkt w łańcuszku zakupowym i co więcej, mimo mojej przeczącej opinii, można i powinno się go ulepszać o karty z Deck Builder’s Toolkita. Tak, czy siak, polecam. Jeżeli jesteście zainteresowani dogłębną recenzją Planeswalker Decków, zapraszam do mojego uniwersalnego poradnika traktującego o tej gamie produktów, który miałem przyjemność nagrać:

https://www.youtube.com/watch?v=EktdcMivAjk

Deck Builder’s Toolkit

W przeciwieństwie do poprzednika, ten zestaw zaskarbił sobie serca masy graczy i większość starych wyjadaczy wspomina go z rozczuleniem w sercu. Wewnątrz zajdziecie aktualnie:

– bardzo wytrzymałe, pojemne pudełko z twardego kartonu,
– 125 pojedynczych kart (tzw. single), których lista jest zawsze dostępna do wglądu na internecie,
– 100 basic landów,
– 4 boostery z ostatnich dodatków,
– broszury informacyjne.

Produkt ten przeznaczony jest do osób, które znają już podstawowe zasady gry i chciałyby samodzielnie zbudować własną talię, potestować różne strategie oraz szybko rozbudować kolekcję. To naprawdę świetna rzecz, która praktycznie da Wam masę zabawy na wiele godzin, a co najważniejsze, z jednego Toolkita może korzystać kilka osób, a to dzięki ogromowi kart jaki on w sobie zawiera. Jedyny szkopuł w tym, że musicie włożyć sporo pracy własnej i trudu w zbudowanie czegoś co nie będzie się zacinało, chociażby pod względem balansu liczby landów i reszty kart. Próg trudności użytkowania jest zatem trochę wyższy niż było to przy Planeswalker Deckach. Osobiście, uważam to za najlepszą rzecz, jaką może sobie obecnie sprawić nowicjusz – w moim przekonaniu, lepiej dawać ludziom wędkę niż rybę. Tak jak już wspominałem przy Planeswalker Dekcach, Toolkit jest kolejnym ogniwem w łańcuchu ulepszeń sugerowanym przez wydawców gry. Podobno jest on tworzony z myślą o upgradzie korespondujących z nim talii, ale jak już to uprzednio opisywałem – nawet po ulepszeniu, nie będzie to talia turniejowa, a jedynie amatorski średniak. Zatem, polecam gorąco osobom początkującym, a całej reszcie… ewentualnie do zabawy. Jeżeli jesteście zainteresowani dogłębną recenzją Deck Builder’s Toolkit’a, zapraszam do mojego uniwersalnego poradnika traktującego o tej gamie produktów, który miałem przyjemność nagrać:


Bundle

Dawniej Fat Pack, ale obecnie ze zmienioną nazwą oraz bogatszy o 1 dodatkowy Booster. Ten zestaw aktualnie zawiera:

– 10 Booster Packów z danego dodatku,
– specjalną kartę promocyjną w wersji Premium,
– duży licznych życia (kostka k20),
– 40 basic landów, w tym 20 w wersji Premium,
– podobnie jak w przypadku Toolkita, tak i tu wysoce warte uwagi jest pudełko – bardzo wytrzymałe, pojemne, dobrej jakości.

Niestety, na tym kończą się podobieństwa, gdyż za główne skrzypce łapie losowość. Jak widać po wymienionej zawartości, spora ilość paczek z przypadkowymi kartami to sedno tego zestawu. Nie zwracają one jednak jego kosztu. Dostajecie co prawa kartę promocyjną i foliowane landy i kostkę, ale nie jest to, przynajmniej przy obecnym stanie rzeczy, coś godnego uwagi i mogącego logicznie przełożyć się na chęć wydania co najmniej 30 złotych. Powiem tak, nie polecam Bundla na pierwszy, drugi, ani trzeci zakup, bo można naprawdę zdobyć coś fajniejszego i bardziej przydatnego, ale jestem świadom, że bardziej doświadczeni gracze, którzy posiadają swoją ukochaną, dopieszczoną talię i nie są specjalnie skłonni do nabywania kolejnych kart, chcąc poczuć klimat nowych dodatków, kupują sobie za każdym razem po jednym Bundlu, tak dla czystej frajdy. Jeżeli jesteście zainteresowani dogłębną recenzją Bundla, zapraszam do mojego uniwersalnego poradnika traktującego o tej gamie produktów:


Challenger Deck

To najbardziej profesjonalny produkt MTG dostępny na rynku. W tym zestawie otrzymujecie:

– gotową do gry, zaawansowaną, 60 kartową talię,
– 15 kartowy sideboard,
– licznik życia w formie kostki 20k.

Filozofią jest tutaj odwzorowanie archetypów topowych talii, które niedawno wygrywały duże turnieje i stanowiły śmietankę metagame. Powiem szczerze, że to akurat się Wizardom udało, bo wszystkie talie z tej serii faktycznie trzymają poziom i są przy tym stosunkowo niedrogie. To jedyna rzecz, z którą po zakupie można wpaść na turniej lokalny i rozgromić uczestników. Nie jest jednak aż tak idealnie, ponieważ są dwie wielkie wady Challenger Decków. Pierwszą jest czas ich wydania. Wypuszczane są tylko raz w roku, w okolicy maja. Oznacza to, że na grę nimi w formacie Standard, czyli takim z pulą kart ogarnioną do najnowszych dodatków, mamy tylko niecałe sześć miesięcy, gdyż potem następuje rotacja (wypadnięcie ze standardu części dodatków, aby zrobić miejsce na nowe premiery). Drugą wadą jest nakład produktu wołający o pomstę do nieba. Z jakiegoś powodu, wydawcy gry uznali, że będą mocno ograniczać ilość talii trafiających na rynek, mimo iż nawet masywny przedruk nie zrujnowałby go w tak późnym, stagnacyjnym momencie. Co za tym idzie, dobrze jest zamówić sobie tego typu produkt w przedsprzedaży, bo potem może zabraknąć. Podsumowując, to bardzo silne talie, które przy odrobinie rozbudowy stają się pełnoprawnymi deckami turniejowymi. Zaskoczę Was może, bo mimo wszystko, nie polecam ich dla nowych graczy. Jest tak z powodu zaawansowania tych produktów, mechanik oraz strategii. Są bez wątpienia o niebo potężniejsze od np. Planeswalker Decków, ale nie oferują jednak możliwości delikatnej, stopniowej nauki, która według mnie jest ważna. Tu jednak zdania są podzielone, więc sami musicie określić z czym się lepiej czujecie. Tak naprawdę, czynnikiem decyzyjnym powinna być chęć pójścia na turniej. Jeżeli chcecie dokonać skoku na głęboką wodę, to proszę bardzo. Jeżeli jesteście zainteresowani dogłębną recenzją Challenger Decków, zapraszam do mojego poradnika traktującego o ich dotąd wydanych wersjach:

Single

To najbardziej opłacalna metoda pozyskiwania kart i optymalny sposób budowania konkretnej talii. Jeżeli macie już zaplanowany spis wymarzonego decku, to kupcie do niego po prostu pojedyncze karciochy i po sprawie. Nowicjuszom radziłbym jednak tutaj bardzo uważać. Musicie zrozumieć, że jeżeli jesteście nowi w grze, to prawdopodobnie w zły sposób oceniacie potencjał jakości kart np. uważacie stworka 12/12 za 10 many za coś boskiego, podczas gdy na 99% to absoluty crap, którego nie dacie rady nigdy zagrać, ze względu na jego olbrzymi koszt many. Z tego też względu, jeżeli już upieracie się na samodzielne budowanie deczywa, polecam po prostu ściągnąć sprawdzony spis z Internetu np. taki który wygrał jakiś bardziej znaczący turniej i ewentualnie pokombinować nad sprowadzeniem do wersji budżetowej. W tym celu odwiedźcie aktualnie najpopularniejszą stronę z deckami: https://www.mtggoldfish.com/ lub https://mtgtop8.com/. Pojawia się tutaj również kwestia cen kart. Bez zbędnego rozpisywania się, za optymalną uznaje się cenę dyktowaną według trendu (Price Trend) na MCM: https://www.cardmarket.com/en/Magic.

Event Deck/ Duel Deck/ Clash Pack

To już niestety relikty przeszłości, ale wciąż można je jeszcze dostać w niektórych sklepach, dlatego o nich też słów kilka. Każdy z tych produktów cechowała wysoka jakość konstrukcyjna, co najmniej przyzwoita grywalność oraz bardzo miła zawartość np. topowe karty, piękne promki itd. Niestety, podobnie jak Challenger Decki, nie są to rzeczy projektowane z myślą o nowicjuszach. Niezbitym atutem jest jednak fakt, że obecnie można niektóre z nich kupić w atrakcyjnych cenach i dobrze się nimi bawić ze znajomymi.

Czy warto iść na turniej, a jeżeli tak to kiedy?

To pytanie jest z grupy tych, które z jednej strony ciekawią, a z drugiej stresują każdego, kto jeszcze nie miał okazji zaznać przebywania w mniejszym, czy większym zbiorowisku graczy MTG. Na wstępie warto żebym zaznaczył, iż istnieje wiele rodzajów turniejów, a to ze względu na zróżnicowanie formatów w jakich gra się w naszą karciankę, np. jeżeli preferujecie cisnąć najnowszymi kartonikami, to pojedynki w formacie Standard są dla Was lepsze niż w Modernie. Osoby, które nie mają własnej talii lub kolekcji kart, na bazie której mogłyby zaprojektować własną konstrukcję, mogą być mocnej zainteresowane rozgrywkami w formatach draft, czy sealed deck, gdzie nie przynosicie decku, ale konstruujecie go z otrzymanych uprzednio Boosterów. Jak zatem widać, jest masa formatów, które można zbadać, ale ja zatrzymam się na dwóch z nich, gdyż wydają mi się one najsensowniejsze dla początkujących.

Pierwszym jest turniej Prerelease, który zazwyczaj rozgrywa się w formacie Sealed Deck. Oznacza to, że nie przynosicie własnej talii, ale konstruujecie ją z Boosterów otrzymanych po opłaceniu odpowiedniego wpisowego. Turniej Prerelease, jak sama nazwa wskazuje, odbywa się zawsze jeden tydzień przed premierą nowego dodatku i daje wszystkim fanom MTG możliwość posmakowania klimatu ekspansji oraz wychwycenia silnych, nowych kart. Oczywiście, jak na każdym turnieju, tak i tu można powalczyć o nagrody, ale niech to nie stanie się Waszym motywatorem. Na tę chwilę, radziłbym wszystkim początkującym, którzy jednak opanowali już zasady, aby wybrali się na Pre, gdyż panuje tam zawsze bardzo luźna atmosfera i brak spinania się o topowe miejsce, a towarzysząca turniejowi losowość w puli dostępnych kart, daje szansę na wygraną nawet z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Podsumowując, Prerelease pozwoli Wam w mało inwazyjny sposób odczuć klimat zmagań turniejowych, umożliwi zapytanie o rady kogoś bardziej doświadczonego, da bazę pod kolekcję kart i oczywiście, co najważniejsze, dostarczy szansy na zapoznanie się z lokalnym światkiem MTG i stwierdzenie, czy ta gra faktycznie jest dla Was.

Drugim formatem, który chciałbym omówić jest ten najpopularniejszy czyli Standard. Polega on na tym, że ogranicza pulę dodatków z których możecie wybierać karty do konstruowania swoich decków. Najprościej mówiąc, gracie tylko najnowszymi kartonikami. Aby sprawdzić, co aktualnie znajduje się w formacie, zerknijcie na stronę whatsinstandard.com. Tam też wylistowane są dodatki, które w najbliższym czasie wyrotują. Rotacja jest czymś, co odróżnia Standard od większości innych formatów. Raz do roku, na początku października pula dodatków zostaje obcięta o kilka najstarszych ekspansji, celem zrobienia miejsca na nowe.

Jak widać na przykładzie powyższej grafiki, z nadejściem października ze standardu wypadną następujące dodatki: Ixalan, Rivals of Ixalan, Dominaria, Core Set 2019. Dalej dostępne będą: Guilds of Ravnica, Ravnica Allegiance, War of the Spark, Core Set 2020. Również wtedy, premierę będzie miał Throne of Eldraine, który automatycznie stanie się najnowszym dostępnym dodatkiem w standardzie.

To tyle w kwestii teoretycznego omówienia formatu. Jeżeli chodzi o kwestie praktyczne, to Standard będąc stosunkowo wąskim, pozwala łatwo poznać dominujące w nim trendy, strategie, topowe decki i karty. Oznacza to, że nowy gracz w szybkim tempie nabierze wiedzy, którą wykorzystać będzie mógł do logicznego motywowania zagrywanych przez siebie ruchów np. jeżeli wiemy, że przeciwnik ciśnie talią mono – white, i że w tym kolorze zazwyczaj zagrywa się w czwartej turze kartę niszczącą wszystkie kreatury na polu gry, to nie będziemy się wysypywać z całą naszą armią, zanim to nie nastąpi, bo pozostalibyśmy bez jednostek do walki na kolejne tury.

Dodatkowo, Standard jest właściwie jedynym, aktywnie wspieranym przez wydawcę formatem, jeżeli chodzi o produkty takie jak gotowe talie do gry np. Challenger Decki.

To koniec części o formatach – mam nadzieję, że już zauważyliście, dlaczego nie mogłem odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie ”czy i kiedy wybrać się na turniej”. Teraz jednak, będzie mi już dużo łatwiej, bo mamy wspólnie zbudowaną pewną bazę wiedzy.

Gdy już wiecie, jaki format MTG Was interesuje, macie własną talię, znacie zasady, czas podjąć decyzję. Wszystko zależy tak naprawdę od indywidualnej oceny posiadanych umiejętności – teoretycznych i praktycznych. Osobiście, uważam, że na turniej warto jest się wybrać, ale dopiero gdy skill gracza i jakość decku pozwolą rywalizować z przeciętnym poziomem miotaczy ognistych kul i hordą goblinów kierowaną przez owcę. Wtedy, coś tam wygracie, coś na bank wtopicie, ale z całą pewnością nie przegracie z kretesem i nie opuścicie zawodów jako absolutnie najgorsi, z poczuciem beznadziejności i upokorzenia. Jak sprawdzić swoje umiejętności? Bardzo łatwo! Wystarczy, że pogracie trochę na MTG Arenie i zobaczycie, czy radzicie sobie z przeciwnikami, czy może jednak stoicie w miejscu. Jest to o tyle fajne rozwiązanie, że nie potrzebujecie nawet składać tam decku, bo na start, całkiem za darmo, dostajecie ich sporo i potem kolejne w trakcie uzyskiwania postępów. Więcej o tym temacie w kolejnej, ostatniej już części mojego artykułu.

Czy da się grać w MTG przez Internet?

Oczywiście! Magic: the Gathering miało masę przygód z Internetem, mniej lub bardziej udanych np. MTG Online, Magic Duels, itd. Istnieje obecnie kilka platform, dzięki którym można się cieszyć karcianymi rozgrywkami z domowego zacisza, lecz ja chciałbym Was dzisiaj zapoznać tylko z jedną, ale według mnie najlepszą – Magic: the Gathering Arena. To najnowsze dziecko Wizardów i trzeba przyznać, że bardzo urokliwe, choć czasami niesforne. Pisząc już jednak całkiem poważnie, nie ma na tę chwilę bardziej przyjaznego wizualnie i mechanicznie systemu do pojedynków. MTGA reprezentuje karciankę praktycznie 1:1, oddając w nasze ręce nie tylko pełną bazę kart z najaktualniejszych dodatków, ale i odwzorowanie zasad, automatyzację części ruchów, pojedynki ze znajomymi, różne formaty, wyzwania, tryby gry i oczywiście dużą bazę aktywnych graczy. Jest to też obecnie jedna z najpopularniejszych gier tego typu, jakie możecie oglądać na Streamie oraz YouTube. W przypadku tego drugiego, sam też dokładam kolejne cegiełki, publikując co jakiś czas deck-techy i filmy prezentujące rozgrywkę. Polecam każdemu, nie tylko nowicjuszowi, pobranie Magic: the Gathering Areny, gdyż myślę, że to tam leży przyszłość cyfrowej magii oraz szansa na nieco bardziej swobodne tapowanie kartoników.

Grę możecie ściągnąć za darmo za strony magic.wizards.com/en/mtgarena

To wszystko w dzisiejszym artykule. Dziękuję tym, którzy dotarli aż do samego końca! Muszę przyznać, że już dawno nie miałem okazji tak się rozpisać na tematy magiczne i ku własnemu zaskoczeniu, sprawiło mi to ogromną radochę. Mam nadzieję, że już niebawem będziemy mogli ponownie wgłębić się razem w tajniki MTG. Poza dalszą lekturą bloga i wpisów redakcyjnych kolegów, zapraszam Was też serdecznie na mój kanał YouTube: Magic4Fun, gdzie już teraz możecie znaleźć masę poradników, recenzji, opowieści fabularnych i rozgrywek na MTG Arenie oraz o wiele więcej tematów, którymi nie powinien pogardzić żaden fan Magii: Zbieractwa.

Zapraszam na kanał Magic4Fun.

Spodobał Ci się ten wpis?

Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!