Modern Horizons 2 jakie jest, każdy widzi. Niektórzy dostrzegą tu lekkie nawiązanie do opisu konia z jednej z pierwszych polskich encyklopedii o tytule „Nowe Ateny”. Jednak w tym żartobliwym stwierdzeniu jest ziarnko prawdy. Podczas spoilerów, jak i pierwszych dni istnienia nowego formatu, mało kto był w stanie racjonalnie przewidzieć siłę nowych kart. Niewielu też próbowało szukać złamanych strategii. Gracze za punkt honoru postawili sobie dogłębne zbadanie, czy ich wyimaginowany pet deck będzie grywalny. Ja również dałem się złapać w pułapkę brewingu. W dzisiejszym artykule zabiorę Was do świata słodkich pomysłów oraz gorzkich rozczarowań.
Na początku krótka notka odnośnie samego moderna tamtych czasów. Pierwsze tygodnie nowych formatów to magiczny czas, kiedy słabe decki wydają się być fajniejsze, niż są w rzeczywistości. Dzieje się tak, ponieważ nikt nie ma dopracowanych list, wielu graczy testuje swoje pomysły (które częściej są słabe, niż dobre), a pomyłki wynikające z nieznajomości strategii mocno wpływają na wynik. Z perspektywy czasu, na myśl o tym co testowałem, najczęściej budzi się we mnie poczucie wstydu, że chociaż przez chwilę uznałem ów twór za warty przetestowania. Ale i błędy mogą nas czegoś nauczyć, pod warunkiem, że krytycznie przeanalizujemy co poszło nie tak. Oto Sodkowe studium obsysu, z lekką domieszką brawury i grywalności.
Affinity
Creatures (17) 4 Memnite 4 Ornithopter 3 Frogmite 2 Arcbound Ravager 4 Thought Monitor Spells (24) 3 Thoughtcast 4 Mishra’s Bauble 4 Springleaf Drum 4 Cranial Plating 3 Nettlecyst 1 Paradise Mantle 2 Metallic Rebuke 1 Shadowspear 1 Aether Spellbomb 1 Welding Jar | Lands (19) 4 Urza’s Saga 4 Darksteel Citadel 4 Spire of Industry 1 Island 4 Inkmoth Nexus 1 Glimmervoid 1 Silverbluff Bridge Sideboard (15) 1 Ancient Grudge 2 Pithing Needle 1 Tormod’s Crypt 3 Etched Champion 1 Spell Pierce 2 Metallic Rebuke 3 Galvanic Blast 2 Magus of the Moon |
Na samym początku uznałem, że dobrym pomysłem będzie zreanimoanie archetypu, który kiedyś definiował format, a przez szeroko pojęty power creep i bany zniknął z moderna. Affinity – kiedyś kandydat do banów, dziś tylko cień świetności z dawnych czasów. Jednak MH2 dały entuzjastom artefaktów nową nadzieję. Urza’s Saga oraz karty z affinity for artifacts, na czele z Thought Monitorem napawały optymizmem. I rzeczywiście, na samym początku deck radził sobie co najmniej nieźle. Tokeny z Sagi były olbrzymie, Monitor często wlatywał w trzeciej, a duo Cranial Plating i Nettlecyst dominowały w combacie. Ale pojawiło się też wiele problemów. Affka była podręcznikowym przykładem talii dwóch prędkości – świetna, gdy dobierzemy Urza’s Sagę i bardzo przeciętna bez niej. Dodatkowo talia była zbyt uczciwa, a przez to też dosyć wolna (przez dosyć wysoki curve i brak fast many). I może byłoby to do przełknięcia, gdyby nie brak możliwości wejścia w interakcję z przeciwnikiem. No i nie zapominajmy o tym, że oponenci posiadają coś takiego jak sideboard, a w nim hejt na artefakty. Trochę z powodu samej affki, trochę przez Asmo value piles, a trochę z braku pomysłu, co by mogło być dobre. Częste granie vs Force of Vigor, Kataki, War’s Wage, Stony Silence itd. było gwoździem do trumny. Nie było już żadnego argumentu, aby dalej próbować grać Affinity. Dlatego porzuciłem ten deck.
Jeśli interesują Was tego typu konstrukcje, to radzę zająć się innymi artefaktycznymi aggro. Opcje są dwie. Pierwszą są Hardened Scalesy. Talia ma dostęp do Walking Ballista, która umożliwia szybkie kille i interakcję. Drugą jest Hammer. Dobrze wykorzystuje Urza’s Sagę, a na dodatek ma szybki goldfish, potrafi zabijać nawet w trzeciej turze. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że Hammer w 2021 jest tym, czym było Affinity w 2013, a Łuski to talia dla koneserów i entuzjastów zagadek matematycznych. Cokolwiek nie wybierzecie, będzie to lepsze, niż deck, który gra Frogmitem i myśli, że jest kompetytywny.
5C HollowVine
Kolejnym archetypem w moim gauntlecie był 5C HollowVine. Plan był dosyć prosty: T1 mana dork, T2 Bazaar Trademage lub Seasoned Pyromancer, które z kolei enablują przemycenie w stół możliwie wielu Hollow One i Vengevine. I muszę wam przyznać, że gdy to się udawało, to czułem się jak młody bóg. No właśnie, gdy wszystko się udało. Zaślepiony nut drawami przez długi czas nie dostrzegałem tego, co ta konstrukcja robiła najczęściej – krztusiła się i zacinała. Zbyt często kończyłem bez ręki w wyniku Card Disadvantage spowodowanym triggerami Bazaar Trademaga, jak i bez stołu, bo nie dokopałem się do moich pay-offów. Talia w sam raz na FNMa, ale nie powinno się jej rozpatrywać jako poważny wybór na turniej „o stawkę”. Nie warto tracić nerwów.
Enchantress (Erickson Borabo, Insight Esports 5k)
Kolejna konstrukcja, która przykuła moją uwagę, miała trochę inny plan na grę. Enchantress to prison deck, który większość gier wygrywa poprzez zlockowanie opponenta. Najbardziej popularną metodą jest kombinacja Solitary Confinement i efekty dobierające karty: Enchantress’s Presence i Sythis, Harvest’s Hand. Enchantmentowe puzzle klei Sterling Grove.
Spędziłem sporo czasu nad tym archetypem i przetestowałem kilka wariantów:
- Naya z mainowymi Blood Moonami. Poprawiało to matchup z Amuletem i chciwymi 4C value, ale czasem mój własny Moon bywał dla mnie problematyczny.
- GW skupiona na protekcji enchantowych stworów za pomocą Greater Auramancy. Dawało to więcej gry vs. heavy removal decki, ale też spowalniało nasz własny goldfish.
- Combogenna z niskim curve i Mana Bloomami. Sam Bloom idealnie pasuje do talii. Sprawia, że nie kończy nam się paliwo, powinien być w każdej wersji przynajmniej w jednej sztuce. Ale combo jako całość był zbyt wolne jak na standardy formatu.
- Heavy prison z innym lockiem – Phyrexian Unlife i Solemnity. Wymaganie większej liczby kart do ustawienia locka sprawiało, że deck zacinał się częściej niż inne wersje. Poza tym takie rozwiązanie hiperbolizowało match-upy – dobre stawały się jeszcze lepsze, a słabe, jeszcze słabsze.
Każda z nich miała swoje słabe i mocne strony. Logiczne więc było spróbować wziąć z każdej to, co dobre. Mi brakowało cierpliwości + były inne archetypy do odkrywania, ale znaleźli się ci, którym ta sztuka się udała. Lista, którą wstawiłem, nie należy do mnie, ale gdybym miał wrócić do Enchantresski, to to byłby mój punkt wyjścia. Podoba mi się większość zaprezentowanych smaczków.
Enchantress okazał się być nie aż tak słaby, jak wstępnie zakładałem. Archetyp ma kilka zalet: kluczowe permanenty to Enchantmenty, więc ciężko je ściągnąć ze stołu, Utopia Sprawl jako manodajka, której nie zabija removal, Sanctum Weaver jako manodajka, która szybko generuje ogromne ilości many, generowanie card advantage w mid i late game, możliwości budowania toolboxów za pomocą Sterling Grove itp. Jednak jest też sporo problemów: jak na deck pełen enachantmentów, creature removal przeciwnika dalej często znajduje dobre cele. A do tego wysoki curve, który przekłada się na wolne rozdania (szczególnie, gdy nie zagrywamy T1 Utopia Sprawl), czy brak dobrych opcji na walkę z tymi, którzy włożą hate do sideboardu. Enchantress jest ciekawym archetypem, ale przez swoje ograniczenia konstrukcyjne raczej na pewno nie zagości w okolicach tier 1. Może być jednak dobrym wyborem w specyficznych metagame. Albo, gdy przedrukują Wild Growth, bądź inną enchantmentową manodajkę z 1 cmc.
Ad Nauseam
Creatures (4) 4 Thassa’s Oracle Spells (35) 1 Ad Nauseam 4 Profane Tutor 4 Spoils of the Vault 4 Angel’s Grace 4 Phyrexian Unlife 4 Sleight of Hand 3 Serum Visions 3 Pact of Negation 4 Lotus Bloom 4 Pentad Prism | Lands (21) 1 Island 1 Swamp 4 Darkslick Shores 3 Seachrome Coast 4 Gemstone Mine 3 City of Brass 3 Clearwater Pathway 2 Hengegate Pathway Sideboard (15) 2 Disenchant 2 Mystical Dispute 1 Pact of Negation 4 Leyline of Sanctity 1 Veil of Summer 3 Path to Exile 2 Thoughtseize |
Talią zająłem się na nowo, po tym jak inni specjaliści archetypu osiągali nią dobre wyniki. Ciężko więc w 100% nazwać to brewingiem. Bliższe prawdzie byłoby stwierdzenie, że wracam do swoich starych nawyków.
Cały czas bawi mnie fakt, że jeszcze niedawno pisałem o tym, jak Ad Nauseam niewiele się zmieniło przez kolejne lata. A tu proszę, najpierw Ban Simian Spirit Guide i śmierć archetypu, a potem nowa nadzieja w postaci Profane Tutora. Talia zmieniła swoje oblicze i już niewiele łączy ją z Ad Nauseam z dawnych lat. Bez SSG, nie jest możliwe wygrywanie w klasyczny sposób, gdy ma się 6 mana, Grace + Ad Nauseam. Wcześniej możliwe było zexilowanie 3 dobranych małp i cast Lightning Storma. Teraz jedyne co nam zostało, to mieć dostęp do jeszcze 2 mana i cast Thassa’s Oracle. 8 mana to dość dużo, szczególnie na modernowe standardy. Ale gracze znaleźli inny sposób. Merfolk dobrze współgra ze Spoils of the Vault + Angel’s Grace. A i 4 mana jest dużo łatwiejsze do uzyskania, niż 8. Do tego krytyczna masa cantripów i efektów pozwalających nie przegrać mając ujemne życie, oraz Demonic Tutor z Aliexpress dały nowe tchnienie archetypowi. Obecnie synergia Ad Nauseam i Grace lub Unlife jest dalej wykorzystywana, ale to bardziej miły dodatek, z którego możemy skorzystać w dłuższych grach, kiedy mamy do dyspozycji więcej many. Wystarczy mieć 1 Ad Nauseam i poszukać się po nie, kiedy jest potrzebne.
Na początku byłem sceptycznie nastawiony do talii, której zadaniem jest ułożenie trzykartowego combo. Jednak szybko okazało się, że nie jest to aż tak trudne, jakby się mogło wydawać. Profane Tutor zapewnił nowy sposób na ustabilizowanie engine. Zmiana ta pociągnęła za sobą szereg innych, pomniejszych konsekwencji. Po pierwsze talia jest teraz mniej zależna od artefaktycznej rampy, co było najłatwiejszym sposobem dla przeciwników na wejście z nami w interakcję. Możliwe jest budowanie toolboxów pod tutorem – coś, do czego mało który combo deck ma dostęp. Częściej też jesteśmy w stanie kręcić się z protekcją Pact of Negation, bo wirtualnie mamy ich więcej w talii. Nie do zignorowania jest również pojawienie się nowej linii ataku na decki kontrolne: suspend pomaga zbudować sytuację, w której zagrywamy tyle czarów, że przeciwnik nie jest w stanie wszystkiego zatrzymać. Oczywiście zmiana spowodowała też kilka problemów. Największym jest chyba duża podatność na Chalice of the Void. Zagrany za X = 0 blokuje Blooma, tutora i niebieskie Pakty, za X = 1 zatrzymuje cantripy, Spoilsy i Angel’s Grace. Opieranie się na mechanice suspend odsłania nas też na statyczną umiejętność Teferi, Time Raveler oraz inne efekty, które uniemożliwiają, lub taksują zagrywanie wielu czarów w turze: Damping Sphere, Void Mirror, efekty typu Rule of Law, itp.
Po kilku ligach i dwóch Modern Challenge’ach mogę stwierdzić, że Ad Nauseam to najlepszy (i chyba jedyny) spell-based combo w formacie. Na usta ciśnie mi się jedno stwierdzenie – ten deck to medżikowa żywa skamielina. To coś, co nie powinno być dobre w 2021 roku, ale jakimś cudem, konsekwentnie, rok po roku, pozostaje w obrębach grywalności. Ale według mnie to nie dlatego, że jest niesamowicie mocna. Jest tak bardzo obok tego, co dzieje się w formacie, że wszystkim żal slotów w sideboardach na walkę z czymś, czego najpewniej i tak nie spotkają na turnieju. I takim sposobem, raz na jakiś czas, decki pokroju Ad Nauseam kradną wygrane na turniejach. Jednak coraz więcej kart przypadkiem stopuje combo. Najlepszym przykładem jest Endurance, który rzucony w odpowiedzi na trigger Oracle’a zabiera nam wygraną sprzed nosa. Może pewnego dnia obudzimy się w świecie, gdzie Ad Nauseam przestanie pojawiać się na turniejach. Czy modern będzie wtedy lepszym miejscem?
Co dalej?
Przez ostatnie tygodnie próbowałem znaleźć coś, co uznam za dobre, a jednocześnie będzie odpowiadało mojemu stylowi gry i będzie mi dawać radość. Czy uważam, że mi się to udało? Raczej nie. Wodzony za nos funem z gry i fajnością talii zapominałem o żelaznych zasadach moderna: zabijaj konsystentnie w trzeciej turze, albo miej interakcję. Innej drogi nie ma. Jedynym względnie udanym eksperymentem okazało się zreanimowanie Ad Nauseam. Oczywiście, jest jeszcze wiele do przetestowania. Moją uwagę przyciągają decki oparte na mechanice Cascade, głównie Crashing Footfalls i Glimpse of Tomorrow combo. Hammer również prezentuje się ciekawie. Czas pokaże, który kombinacyjny deck zostanie uznany za najlepszy.
Uważam, że powoli dochodzimy do punktu, w którym wszystkie najpotężniejsze karty z Modern Horizons 2 zostaną zaimplementowane do odpowiednich dla siebie konstrukcji. Dokładne opisanie wpływu dodatku na format, z uwzględnieniem najważniejszych kart i topowych archetypów to materiał na osobny archetyp. Ale jedno jest pewne – brewingowy pył opada, a naszym oczom ukazuje się zupełnie nowy modern. I jeśli nie korzystasz z nowych kart, to musisz mieć bardzo dobrą wymówkę. Power level poszybował naprawdę wysoko. I tylko fakt, że najpotężniejsze karty są rozlokowane z różnych archetypach i wzajemnie sie balansują, sprawia, że nie obserwujemy powtórki z czasów, kiedy Hogaak był legalny. Podobają mi się sam fakt, że zmiany w ogóle zachodzą i że jest co odkrywać, ale ich tempo sprawia, że coraz ciężej być na bieżąco. Ale przecież mój następny brew na pewno złamie format prawda? PRAWDA?
Spodobał Ci się ten wpis?
Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!