Halko!
Trudno kłócić się ze stwierdzeniem, że Wizards of the Coast w ostatnich latach niesamowicie podnieśli power level kart, zarówno w dodatkach legalnych w standardzie, jak i produktach pokroju Modern Horizons. Pozostaje natomiast pytanie, jak bardzo ten poziom wzrósł. Jak karty wydrukowane w ostatnich latach konkurują ze swoimi poprzednikami? Z racji, iż jestem fanem wszelkiego rodzaju list i rankingów, często zdarza mi się układać zestawienia najmocniejszych, najbardziej ikonicznych lub po prostu ulubionych kart przeróżnych typów i kolorów. Dlatego kiedy mój redakcyjny kolega Radek Kaczmarczyk podsunął mi pomysł na taką listę, szybko zaowocowało to powstaniem tego artykułu.
Co to właściwie znaczy “top”?
Odwiecznym problemem list topowych kart jest mnogość kryteriów, które można brać pod uwagę, wybierając poszczególnych kandydatów. Niektórzy biorą pod uwagę tylko i wyłącznie sukcesy kart w grze turniejowej, gdy inni wolą opierać się na popularności karty, jej sile w Commanderze, a nawet ilości samogłosek we flavour tekście. W moim przypadku wypadkową będzie miks ikoniczności kart i ich dorobku turniejowego, z naciskiem na to drugie.
10. Yorion, Sky Nomad (2020)
Jest to pozycja mogąca dziwić większość z Was, jednak moim zdaniem istotne jest podkreślenie tego, jak absurdalnie mocna jest mechanika Companion, a szczególnie jej pierwotna wersja przed nerfem mechaniki. Ptako-wąż w pełni swojej mocy był grany wszędzie od legacy po standard, włącznie z dominacją najwęższego z tych formatu razem z Fires of Invention.
9. Snapcaster Mage (2011)
Tego zawodnika nie trzeba przedstawiać praktycznie nikomu. Od swojego debiutu dekadę temu, Tiago Chan niezmiennie jest, był i będzie stałym bywalcem turniejowych stołów, a także jest dumnym reprezentantem “starej gwardii” na tej liście.
Przez “starą gwardię” mam na myśli stwory o koszcie 1X, które w różnych momentach historii MtG były uznawane za najlepsze, bądź jedne z najlepszych stworów w grze: Tarmogoyf, Dark Confidant czy Stoneforge Mystic.
8. Simian Spirit Guide (2007) i Elvish Spirit Guide (1996)
Przyznawanie dwóm kartom wspólnego miejsca może być postrzegane jako małe oszustwo, ale po pierwsze obie te karty są do siebie niezwykle podobne i często występują razem (w formatach, w których obie są legalne), a po drugie to jest moja lista i będę tu robił to, co mi się podoba. Jeżeli miałbym wybrać jedną z nich jako indywidualną pozycję w tym zestawieniu, to mój wybór padłby oczywiście na popularną małpę, głównie ze względu na jej (zbyt?) długi staż w modernie oraz potężne zagrania typu pierwszoturowy Blood Moon w Legacy.
7. Emrakul, the Aeons Torn (2010)
Podobnie jak w przypadku Spirit Guide’ów, to miejsce na liście mogło równie dobrze przypaść Griselbrandowi ze względu na pełenienie podobnej funkcji, jednakże moim zdaniem w tym miejscu ikoniczność oraz fakt bycia najpotężniejszym stworem w historii MtG przeważa na korzyść Emraksa. Przy tym wyborze wspomniana wyżej popularność i swojego rodzaju renoma wśród graczy Medżik grała największą rolę. Ani Emrakul, ani Griselbrand nie mieszczą się w pierwszej dziesiątce stworów z największą liczbą wygranych Pro Tourów czy Grand Prix, jednakże lista stworów bez honorowego miejsca dla kozaka do przemycania do gry Sneak Attackiem, Show and Tellem i podobnymi efektami, byłaby moim zdaniem niepełna.
6. Ragavan, Nimble Pilferer (2021)
Najmłodszy stażem stwór na liście oraz jedna z najbardziej kontrowersyjnych kart ostatnich lat. Wielu graczy apeluje o usunięcie Ragavana zarówno z legacy, jak i z moderna. Czy tego typu żądania mają logiczne podstawy, czy są jedynie płaczem z powodu wysokiej ceny koczkodana? O ile nie znam się na legacy, to uważam iż w modernie Ragavan jest zupełnie w porządku, o czym może kiedyś napiszę cały artykuł. Co do samej karty, to jaka małpa jest, każdy widzi – to solidny one-drop z dwoma punktami powera i jedną umiejętnością, no bo przecież dash to flavour tekst (pozdro Sodek).
5. Golgari Grave-Troll (2005)
Obok Spirit Guie’dów to druga pozycja na tej liście, która stworem jest głównie dzięki temu, że tak ma napisane na karcie, bo na stole za często się go nie widzi. Wyjątkiem był modernowy dredge, w którym hardcastowanie Trolla często było istotną częścią planu. Część ludzi mogłaby się zdziwić tak wysokim miejscem najlepszego dredżera, jednak nie należy zapominać o tym, że Troll jest zbanowany w modernie i restricted w vintage właśnie ze względu na swój niezwykle wysoki power level.
4. Uro, Titan of Nature’s Wrath (2020)
Kolejny stosunkowo nowy karton, o którego przynależności do tego typu list nikogo nie trzeba przekonywać. Uro w pojedynkę zdominował każdy format constructed od moderna w górę i najprawdopodobniej jest rekordzistą, jeżeli chodzi o ilość kart, które “umarły za jego grzechy”. W samym modernie moim zdaniem są to przynajmniej dwie karty: Arcum’s Astrolabe oraz bardziej dyskusyjne Mystic Sanctuary.
3. Hogaak, Arisen Necropolis (2019)
Walka o najniższy stopień podium pomiędzy Uro a Hogaakiem była chyba najbardziej zażartą ze wszystkich, które miały miejsce podczas konstruowania tej listy. Ostatecznie zdecydowałem, że ban w modernie po trzech miesiącach to lepiej, niż ban w modernie po roku, dlatego brązowy medal (a także złoty medal w kategorii “Najlepsza karta z convoke”) przypadł czarno-zielonemu avatarowi. Kto grał modern w 2019 roku, ten pamięta dominację Hogaaka, a miłośnicy legacy oraz vintage ciągle od czasu do czasu muszą mierzyć się z tym monstrum.
2. Deathrite Shaman (2012)
DRS jest prawdopodobnie najbardziej niepozorną kartą na liście oraz pozycją najbardziej uzależnioną od obecności fetchlandów w formacie. W środowiskach, gdzie uzyskanie z niego many w drugiej turze nie jest trywialne (standard, pioneer) Szaman nie był zbyt popularny, jednakże w środowisku, gdzie można go użyć jako stabilnego manadorka, Deathrite staje się jedną z najpotężniejszych, jeżeli nie najpotężniejszą kartą w formacie, o czym na własnej skórze przekonali się zarówno gracze moderna jak i legacy. DRS dalej jest jedną z najmocniejszych “uczciwych” kart w vintage, jedynym turniejowym formacie constructed, gdzie jest legalny wraz z fetchami, a określenie “planeswalker za jeden mana” najlepiej oddaje siłę oraz uniwersalność tej karty.
1. Lurrus of the Dream-Den (2020)
Dobry wieczór, coś się popsuło, więc powtórzę jeszcze raz: Lurrus w wersji sprzed erraty companionów był najmocniejszą kartą w historii MtG. Nie stworem, kartą. Black Lotus? Ancestral Recall? Oba dalej są legalne w Vintage, a koszmarny kot był jedyną kartą kiedykolwiek zbanowaną w najpotężniejszym formacie w Magic: the Gathering. Nawet obecna, osłabiona wersja Lurrusa jest moim zdaniem najmocniejszym kartonem w grze, zaraz po Power Nine, Bazaar of Baghdad i Mishra’s Workshop. Od wydrukowania companionów minęło już prawie półtora roku i przez ten czas gracze Medżika nauczyli się, jak absurdalnie silną mechaniką jest companion, szczególnie gdy jest przyklejony do karty, która sama z siebie jest grywalna, a nie do Colossapede’y (pozdro Jegantha).
Temat Lurrusa jest moim zdaniem bardzo ciekawy. Pomimo kosmicznego power levelu, gameplay prezentowany przez talie z kotem jest moim zdaniem bardzo angażujący dla obu stron, a mecze nie kończą się z tury na turę bez możliwości reakcji u przeciwnika. Nie jest to pierwszy raz, kiedy bronię mojego ulubionego zwierzaka w MtG. Krótko po wyjściu Ikorii napisałem artykuł, w którym broniłem companiona jako mechaniki. Po ponad roku po publikacji tego tekstu, dalej zgadzam się z większością zaprezentowanych przeze mnie argumentów, natomiast przyznam się bez bicia, że lekko zaniżyłem siłę dodatkowej karty w moich rozważaniach. Obecnie moja opinia o Lurrusie jest taka, że prędzej czy później zostanie zbanowany, ale jest to kolejny temat na osobny artykuł. Zwięzła wersja mojej postawy jest taka, że ewentualny ban nie nastąpi wyłącznie ze względu na power level, bo gdyby to było problemem, to Lurrus już jakiś czas temu pożegnałby się z modernem.
Spodobał Ci się ten wpis?
Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!