Z Grixis Control do top 8 Big Moderna. Raport z Paprykarza

Filip Skórnicki28.02.2022Czas czytania: 8 minut(y)

W miniony weekend w Warszawie odbyło się trzydniowe wydarzenie Paprykarz Open #12. W tym wpisie przedstawię swoje wrażenia z turniejów, w których wziąłem udział. Był to Team Modern w sobotę (drużynowe granie trzyosobowymi zespołami) i indywidualny Big Modern w niedzielę.

Wybór talii – Grixis Control

Mam bardzo konkretne preferencje dotyczące granych przeze mnie talii do Magic: the Gathering. To niebieskie kontrolne talie, które puszczają turę, starają się przeżyć i wygrywają w dziesiątej turze. Na ten weekend zdecydowałem się zasleevować Grixis Control w stylu Draw-Go.

Companion (1)
Lurrus of the Dream-Den

Creatures (8)
Ragavan, Nimble Pilferer
Snapcaster Mage

Spells (30)
Archmage’s Charm
Consider
Counterspell
Dress Down
Fatal Push
Inquisition of Kozilek
Kolaghan’s Command
Lightning Bolt
Mishra’s Bauble
Nihil Spellbomb
Terminate
Unholy Heat
Lands (22)
Flooded Strand
Hall of Storm Giants
Island
Polluted Delta
Scalding Tarn
Spirebluff Canal
Steam Vents
Sunken Ruins
Swamp
Watery Grave

Sideboard (15)
Aether Gust
Damnation
Dress Down
Engineered Explosives
Lurrus of the Dream-Den
Nihil Spellbomb
Spell Pierce
Terminate
Tourach, Dread Cantor
  1. Dlaczego Grixis? Bo w UW nie podoba mi się to, że biało-niebieska kontrola idzie coraz bardziej w stronę prisona, odchodząc od kontroli. Jest coraz mniej puszczania tury, a więcej grania hate kartami, które mają blokować zagrania przeciwnika: Chalice of the Void, Teferi, Time Raveler. Dodatkowo cała talia jest bardzo toporna i ma niesamowicie wysoką krzywą.
  2. Dlaczego nie Death’s Shadow? Bo Shadow to nie kontrola. A poza tym wolałem utrzymać kluczowe mocne karty w kolorach Grixis, ale tak przygotować talię, aby była najlepsza na najlepszą, czyli właśnie na Shadowa.
  3. Nie grasz Expressive Iteration? Uważam, że nie pasuje do talii, która chce puszczać turę. Iteracja promuje granie w swojej turze. Żeby zagrać kartę z Iteracji, nie może to być kontra, ani mocno reaktywna karta. Dlatego też nie gram Drown in the Loch, tylko Counterspell.

Team Modern 26.02.2022

W sobotnim Team Modernie zagrałem z moim redakcyjnym kolegą Mateuszen Borkowiczem (GW Heliod) oraz kolegą z LGSa – Michałem Jaszczakiem (Jund Saga).

Runda 1 – Grixis Death’s Shadow

Gram na kolegę ze Strefy MTG. To jest matchup, na który chciałem trafić. Większość naszych kart jest taka sama, ale mój removal jest dobry na niego, a jego mierny na mnie. Dodatkowo moje Archmage’s Charm są świetne jako źródło kart, interakcja na stosie albo kradzież Shadowa. I tak właśnie wygrywam pierwszą grę – przez zabranie Cienioka, kiedy sam mam sześć życia. Trzeba przyznać, że maindeckowa Nihil Spellbomb uratowała grę.

Tutaj lubię wysajdowywać Małpy na rzecz większej liczby interakcji. Dzięki temu wszystkie Unholy Heat, które przeciwnik zostawi, będą mierne.

Mam odpowiedź na wszystko, co gra. Pierwszy win.

Image

Runda 2 – Burn

Na papierze nie lubię tego matchupu, a grając turniej w Polsce trzeba być na niego przygotowanym. Mam wrażenie braku przystosowania mojej talii do meta, ale muszę jakoś sobie poradzić. Turn 1 Inquisition of Kozilek i widzę trzy Eidolon of the Great Revel, jeden land i spelle. Będzie cienko. Ku mej uciesze, przeciwnik nie może dobrać drugiego landa przez bardzo długo. Niestety z czuba lecą same stwory z hastem. W końcu jednak udaje mi się ustabilizować grę na paru punktach życia i domknąć ją Lurrusem.

Side in: 3 Spell Pierce i 2 Aether Gust. Tania interakcja i presja ze Snapem pozwala mi zdobyć drugie zwycięstwo dla drużyny.

Runda 3 – Titan

Najgłupsza gra, jaką grałem od dawna. Przeciwnik ma solidny draw z Amulet of Vigor i Urza’s Saga. Muszę jednocześnie nie umrzeć od konstruktów i potencjalnego Tytana. Przeciwnik zagrał mi wszystkie cztery Amulety. Zaczyna się walka o przeżycie. Kolaghan’s Command: zniszczę Amulet, zrzucisz kartę w drawstepie. Muszę mieć pewność, że Tytan nie będzie zagrany – z boardem jakoś sobie poradzę. W całej grze takiego właśnie K-commanda zagrałem cztery razy – dwa normalnie i dwa z flashbacka. Udało mi się pozbyć wszystkich Amuletów i pozabijać konstrukty. Gra domknięta Kocurem.

W drugiej grze mam odtapowanego Swampa i Watery Grave. Przeciwnik myśli, czy skręćić się w trzeciej. Uznaje, że tak. Summoner’s Pact po Primeval Titan. Odpowiem – Aether Gust. Oponent zdaje sobie sprawię, że teraz nie ma jak zapłacić za Pakt. Nie spodziewał się kontry, kiedy nie miałem UU. Podaje mi rękę.

Runda 4 – Scales

Na papierze powinno być ok, ale jest dużo irytujących elementów w tej talii. Niestety przeciwnik żongluje counterkami między Arcbound Ravagerami i mnie zabija. W kolejnej grze to samo, ale dobija infektem. Pierwsza porażka.

Runda 5 – Burn

Znów matchup, na który nie jestem gotowy. Nie powinienem tak myśleć, aby nie przegrać mentalnie na starcie. Małpa stanowi zasłonę dymną i zbiera na siebie Bolta. K-commandem zabijam stwora, i każę zrzucić kartę. Obydwie gry zwieńczone Lurrusem. Wygrana.

Runda 6 – Living End

Pierwsza gra kończy się bardzo szybko, po wstawieniu w sumie dziesięciu punktów powera w stół przez przeciwnika. Moje morale spadają. Natomiast moja konfiguracja po sideboardzie ma jedenaście kontr oraz Snapcatery i trzy Nihil Spellbomby. I jak można przewidzieć, to wytarczyło, by odpowiednio zdławić przeciwnika. W kluczowej turze Snapcaster zaczął nakładać presję. Win.

I tak Team Modern skończył się wynikiem 5-1 z mojej strony. Zespołowo po sześciu rundach Swissa skończyliśmy na szóstym miejscu z wynikiem 4-2. Niestety rozgrywane było top 4, a nie top 8, więc na tym skończył się nasz turniej.


Big Modern 27.02.2022

Zebrało się ponad stu graczy. Czas powtórzyć indywidualny wynik z dnia uprzedniego. Czeka mnie siedem rund, gdzie już druga przegrana wyłączy możliwość wejścia do top 8.

Runda 1 – Crack the Earth

Przeciwnik rozpoczyna od Małpy zagranej z Sacred Foundry. Nie mogę skojarzyć, co to za talia, więc znajduję Steam Vents, zabijam Małpę i puszczam turę. Przeciwnik dogrywa Flagstones of Trokair oraz Boom // Bust, efektywnie niszcząc mi mój jedyny land. Myślę sobię, że dokładnie takiego startu nie chciałem. Potem dogrywa Sagę, a ja widzę, że dużo nie ugram.

Druga gra była znacznie bardziej wyrównana, bo nie łamałem pierwszych trzech fetchy, aby grać wokół efektów, które niszczą landy. Niemniej, kiedy w kluczowej turzę obrywam Mana Tithe w mojego Kolaghan’s Command, życie wycieka mi oczami i muszę podać rękę. Serce boli zaczynać siedmiorundowy turniej od 0-1, ale co zrobić. Jak się dowiedziałem później, to był dzień urodzin oponenta. Wszystkiego najlepszego dla niego, a ja muszę mentalnie zebrać się do drugiej rundy.

Runda 2 – bye

Ech, człowiek przyszedł pograć, a dostaje bye. Wyjmuję laptopa i w wolnym czasie myślę nad następnym artykułem. Redaktor to nie praca. To powołanie.

Runda 3 – Death’s Shadow

Już zacieram rączki na mecz. Generalnie przebieg jest podobny, jak w sobotę – gramy to samo, ale ja gram dłuższą grę i gram ją lepiej. Przeciwnik mógłby próbować domknąć grę szybko, ale to szybko to i tak aż 4-5 tur. Dużą przeszkadzajką była Kroxa, Titan of Death’s Hunger, ale czarna spellbomba przychodziła z pomocą. Zresztą, kiedy przeciwnik wydaje aż cztery mana aby przywrócić tytana, bardzo łatwo jest o kontrę.

W trzeciej grze robi się groźnie, bo przeciwnik ma dwie karty na ręcę, a ja topdeczę Consider. To może być cokolwiek. Zagrywam i widzę kolejny Consider. Zostawiam i zagrywam ten drugi. W końcu widzę wybawiciela – Tourach, Dread Cantor. Zagram kickniętego. Zrzuć rękę. Z tego przeciwnik już nie wrócił. Wygrana oraz 2-1 w turnieju.

Przerwa Obiadowa

Kolejna runda zaczyna się o piętnastej, a nasza pizza ma być dopiero o 14:50. Trzeba będzie bardzo szybko jeść. Trzymamy kciuki za Mateusza, który dowozi nam jedzenie na rowerze. Dojeżdza o 14:55 i mamy całe pięć minut, żeby zaspokoić głód. Misja się udała – idę na kolejną rundę walk.

Runda 4 – UR Murktide

Niestety mecz bratobójczy. Gram przeciwko Alanowi, znanemu redaktorowi i członkowi Guildmage Pro, którego możecie posłuchać na każdym Podcaście Constructed. Kolega, czy nie – grać trzeba. Pierwsza gra to była żonglerką Małpą.

Alan: Małpa.

Ja: Zabiorę Charmem.

Alan: To ja też zabiorę Charmem.

Na końcu tego przerzucania się i jakieś sześć Counterspelli później udaje mi się wygrać pierwszą grę.

Ze względu na to, że w formacie istnieje Murktide Regent, gram 2x Terminate w talii. Przeciwnik zagrywa na początku Relic of Progenitus, który jest bardzo irytujący. W odpwiedniej turze wymuszam użycie jego drugiej umiejętności poprzez K-Command w trybie Shattera. Po tym, gdy Alan usunął sobie grób, nie bałem się już smoka. Puszczanie tury zdecydowanie było na moją korzyść, bo mogłem dobierać ogromne liczby kart dzięki Archmage’s Charm i Snapcasterowi właśnie w Charma. I jak wcześniej, sześć kontr i jakieś siedem tur później wychodzę z Lurrusem zwycięsko. 3-1.

Runda 5 – GW Scales

Czas się odegrać za jedyną przegraną z wczoraj. Pierwsza gra to epickie wyjście z niemożliwej sytuacji. W jedenastej turze dobrałem one-of Dress Down. Razem z Lurrusem stworzyło to pewien loop, gdzie w mojej turze w endstepie go zagrywam, dobieram kartę i on zostaje w stole aż do następnego endstepu. Dzięki temu stwory przeciwnika zawsze w jego turze są bez umiejętności. Udało się.

W drugiej grze dostałem solidne makao bardzo szybko – no to gra trzecia.

Niestety cały mecz trwał tak długo, że nie mieliśmy czasu dograć. Rozważam poddanie się przeciwnikowi, bo po co nam remis. Dostaję złotą radę od Franka Komsty, aby walczyć dalej z remisem. Niech i tak będzie. 3-1-1.

Runda 6 – GB Yawgmoth

Matchup, którego nie lubię. Stwory z undying są bardzo problematyczne. Grist, the Hunger Tide co turę tworzy stworki, Ragavan nigdy się nie przebija. Niemniej jednak tona removalu, maindeckowy Dress Down i Snapcastery wystarczają. Yawgmothy obrywają Fatal Pushem z revoltem. Grę klasycznie domyka Kot.

W drugiej grze w stół w turze drugiej na play wszedł Grist. I już do końca tam był, aż nie się nie poddałem. Planeswalker całą grę dowiózł na swoich plecach.

Trzecia na play. W pierwszej turze zagrywam Spellbombę. Mam dwie sztuki removalu, kontrę i Snapa. Powinno pójść okej. I tak też było. Zabijałem manadajki, aby przeciwnik nie mógł zagrywać wielu czarów w jednej turze. Gdy zagrał coś z undying, to to zabiłem i w odpowiedzi na trigger exile’owałem grób. Czysto przegrindowałem wszystko, co miał oponent i wyszedłem z partiizwycięsko. 4-1-1.

Runda 7 – RUG Rhinos

Słyszę głosy, że 5-1-1 powinno wejść do top 8, ale niestety wiem, że dwie inne osoby z wynikiem 4-1-1 to moi kumple z LGS. Czy jedna z osób w top 8 będzie musiała tam wejść po trupie kolegi? Tak.

Jak przewidzieliśmy, gram na kolejnego kumpla z LGS – Skisłego. Rhinosy to taki matchup, że w teorii powinno być łatwo dzięki dużej liczbie kontr i grze na instant speed, ale dużo może pójść nie tak. Pierwszą grę Skisły zabiera mi z groteskową wręcz łatwością. Morale leżą na ziemi.

W drugiej grze zagrywam discard i widzę jakie obrzydlistwa na mnie ma – Fury, Blood Moon, Endurance, Mystical Dispute i kaskady. Oj, nie podoba mi się to. Wymieniamy się mocno zasobami. Mnie ratuje wsajdowane Engineered Explosives. Parę tur później jestem w stanie zagrać Lurrusa. To samo EE zagrałem z grobu około cztery razy, dopóki przeciwnik nie poddał gry. Teraz najważniejsza gra turnieju.

Wszystko idzie normalnie. Ja jestem bardzo reaktywny, ale i oponent też. Gry przypominają trochę gry kontroli vs. Splinter Twin, gdzie muszę grać przeciwko interaktywnej talii, która w każdej chwili może mi zasadzić osiem powera i umrę od dwóch ataków. Około siódmej tury zagrywam Lurrusa, który obrywa Mystical disputem. Dopłacam, wytapowując się. Na moje szczęście Lurrus przeżywa i odtapowuję się z nim. Od tego momentu dobieram praktycznie dwie karty na turę dzięki bąbelkowi i zagrywam wcześniej zabite Małpy.

Skisły podaje mi rękę i emocje jednocześnie puszczają, ale i eskalują. Oczekuję na wyniki z innych stołów. 5-1-1.

“Ósme miejsce. Sam nie wierzę, co widzę. Skura!” – usłyszałem od głównego sędziego z głośników. Zacząłem turniej od 0-1, a teraz z rekordem 5-1-1 wchodzę do topa.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst
Grafika od organizatora turnieju, do której informacji udzieliłem przed rozegraniem top 8.

Quarterfinals – RUG Rhinos

Powtórka z ostatniej rundy. Gry były bardzo zacięte. Dodatkową presję nakładał fakt, że wokół stołu było zebrane kilka osób. Pierwszą wygrywam ja. Jest to zaskakujące, bo uważam że game one jest bardzo trudna. Game two przegrywam – trochę za dużo landów i umieram od Fury.

Trzecia gra. Idziemy względnie równo. Ja wiem, że mam EE i wytapowanie się niczym mi nie grozi. Oj, myliłem się. Przeciwnik zagrywa kartę, która nie jest grywalna od czasów wydrukowania Prismatic Ending, czyli Klothys, God of Destiny. Ja już wiem, że od niej przegram. Mam w talii dwie sztuki Aether Gust, ale poza tym krucho. I tak niestety pięć tur później umieram od obrażeń, które zadała mi Klothys. Smutne wyjście z turnieju. Ale jak przegrywać, to z RW Crack the Earth i Klothys.


Turniej był fantastyczny, bawiłem się świetnie. I jak się okazało, dostałem też kwalifikację na finały Paprykarza z dziesięcioma tysiącami euro w puli nagród. Od wczoraj moja przyjaźń z Solitude jest skończona. Teraz Kot jest moim kompanem. Jak zwykle dodam – złapcie mnie za rękę i puśćmy razem turę. Cheers!

korekta: Paweł Bujanowicz

Spodobał Ci się ten wpis?

Jeśli chcesz czytać takich więcej, doceń naszą pracę i następne zakupy z ulubionej karcianki zrób w naszym sklepie. Każdy zakup to procent dla naszej redakcji, co przekłada się na rozwój serwisu. Dzięki, że jesteś!

Author avatar

Filip Skórnicki

http://www.twitter.com/islandsinfront
Znany również jako "Skura" oraz "IslandsInFront". Od początku swojej rozpoczętej w Gatecrash kariery lubował się w puszczaniu tury i mana leakowaniu tego, co tylko można. Aktualnie tworzy content na Twitterze oraz YouTubie jako IslandsInFront. Znany z fanatycznej fascynacji Beta Islandami i graniem nimi z przodu. Ogromny fan Lay'sów, Present Perfect oraz grania w szaliku.www.twitter.com/islandsinfront